Stagnacja nam nie grozi

Od lat 80. nikt tu nic nie robił. Teraz ruszamy z inwestycjami – mówi Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi

Publikacja: 26.07.2012 20:52

Stagnacja nam nie grozi

Foto: ROL

W Sejmie znalazł się właśnie obywatelski projekt ustawy zwiększającej dochody samorządów. Uważa Pani, że ma on szanse wejść w życie?

Nie mam takiej stuprocentowej pewności co do całości zaproponowanych rozwiązań. Ale myślę, że będzie dużym sukcesem, gdy uda się nam powstrzymać pewną niezdrową tendencję wprowadzania rozwiązań, które obciążają nasze finanse, bez uwzględniania naszych interesów, czy nawet konsultacji z samorządami.

Obecnie to prawie norma?

Niestety, tak. Najważniejsza kwestia dotyczyła zmian w podatku PIT – wprowadzenie niższych stawek podatkowych i ulgi prorodzinnej, spowodowało miliardowe ubytki w naszych budżetach, które nie zostały zrekompensowane. Rząd wprowadza podwyżki dla nauczycieli, ale nie finansuje nam wynikających z tej decyzji podwyżek także dla przedszkolanek. Państwo podwyższa składki na ubezpieczenia rentowe czy stawki VAT i ma z tego wyższe dochody, a samorządy - wyższe wydatki. Takie przykłady można mnożyć.

Resort finansów przygotował też szczególnie niekorzystny dla Łodzi projekt dotyczący limitów zadłużenia i deficytu.

To nie są zmiany wymierzone specjalnie w Łódź, czy jakiekolwiek inne miasto. Rozumiem Ministra Finansów, że w tak trudnej sytuacji gospodarczej na świecie szuka mechanizmów zabezpieczających finanse publiczne, ale musimy pamiętać o samorządowych inwestycjach. Te nowe zasady to byłaby zmiana reguł w trakcie gry.

Jak to jest, że prezydent polskiej stolicy to jednocześnie wiceprezes PO, wielu samorządowców do członkowie PO, a mimo to nie potraficie przekonać do swoich racji kolegi z partii – ministra Jacka Rostowskiego?

Minister Rostowski musi patrzeć na finanse publiczne globalnie, brać pod uwagę to co dzieje się z gospodarka światową, kryzys finansowy w Unii Europejskiej, musi skupiać dyscyplinie wydatków i dbać i wzrost dochodów. Dla nas pępek świata to nasze miasta i gminy. Staramy się,  by czasami minister spojrzał na świat także z naszej perspektywy.

Czy skutecznie?

Zawsze warto rozmawiać. Wierzę, że w końcu znajdziemy nić porozumienia i rozwiązania, które nie będą obciążeniem dla budżetu państwa ani dla naszych budżetów.

Efekt ubytków w dochodach, o uzupełnienie których walczą teraz samorządy, to m.in. inwestycyjna stagnacja czy możliwa niższa jakość usług publicznych. Trudno to będzie wytłumaczyć obywatelom?

Bardzo trudno, tym bardziej, że oczekiwania ze strony mieszkańców na rozwój miejsc w których żyją, są ogromne. Ludzie podróżują po świecie, widzą jak może wyglądać i jak być zorganizowana przestrzeń i usługi publiczna. Stąd też presja, by w Polsce też tak było. W Łodzi stagnacja nam jednak nie grozi.

Bo Łódź dopiero zaczyna swój boom inwestycyjny?

Dokładnie. Przez poprzednie lata miasto przygotowywało się do podjęcia zadań inwestycyjnych. Teraz ruszamy na dobre. A potrzeby są ogromne, bo  od lat  80 –tych już nikt tu nic nie robił, a w latach 90., gdy upadł przemysł włókienniczy, bezrobocie wzrosło do 30 proc., i tysiące osób została bez środków do życia, nikt nie myślał o inwestycjach miejskich. Do dziś w centrum są domy bez kanalizacji i mieszkania ze wspólną łazienka na korytarzu. Teraz musimy nadrabiać te zaległości.

Ale to jest okupione zmianą polityki wobec mieszkańców. Wzrosły czynsze w mieszkaniach komunalnych, opłaty za komunikację, zlikwidowanych zostało kilka szkół...

Jestem ostatnią osobą, które chce sięgać głębiej do kieszeni mieszkańców Jednak w Łodzi mieliśmy najniższe stawki czynszu w kraju. Przyjęliśmy nową strategię mieszkaniową, chcemy urealnić opłaty za lokale, ale będziemy pamiętać o ochronie osób najuboższych. To były trudne decyzja, ale konieczne. Oszczędzamy też na sobie, zatrudnienie w urzędzie zmniejszyło się o 100 osób, a od dwóch lat nie było podwyżek. Wszystko po to, by umożliwić rozwój miasta.

Jak ten rozwój ma wyglądać?

Inwestujemy w wiele dziedzin życia. Rewitalizujemy piękne zabytkowe pofabryczne osiedle na Księżym Młynie, rozpoczęliśmy projekt Mia100 kamienic, wzorowany na podobnych rozwiązaniach z Wrocławiu, remontujemy ul. Piotrkowską, odnawiamy magiczne obiekty zabytkowej elektrociepłowni EC1. W proces rewitalizacji włącza się też co raz więcej prywatnych inwestorów, czego najatrakcyjniejszym przykładem jest Manufaktura – centrum handlowo- rozrywkowo- kulturalne.

Rozpoczęliśmy jeden z naszych największych projektów związanych z budową nowego dworca Łódź Fabryczna i zagospodarowaniem terenów wokół niego. Dworzec zostanie „schowany" pod ziemię dzięki czemu  odzyskamy nową przestrzeń miejską. To blisko 100 h doskonałych terenów inwestycyjnych. Po ich zagospodarowaniu mieszkańcy zyskają nowe centrum Łodzi. Zainteresowanie ze strony inwestorów już dziś jest duże.

Oczywiście prowadzimy też wielkie projekty drogowe i komunikacyjne.

Tu nieco pomaga państwo, bo po otwarciu kolejnego odcinka autostrady A-2, Łódź stała się jednym z najlepiej skomunikowanym miastem w Polsce.

Autostrada A-2 to nowa epoka w rozwoju Łodzi. Teraz możemy do stolicy dojechać w 1,5 godziny. Autostrada łączy nas też z Poznaniem, Berlinem i resztą Europy. Czekamy jeszcze na połączenie z Gdańskiem i Wrocławiem i koniec modernizacji linii kolejowej Warszawa-Łódź. Liczymy też na powrót do realizacji projektu Kolei Dużych Prędkości.  Sami też dużo inwestujemy. Chociażby w rozwój portu lotniczego, na którym liczba pasażerów w 2011 r. wzrosła o 40 proc.

Chce pani też zmodernizować stadion Widzewa razem z partnerem prywatnym. Łódź będzie stawiać na rozwój takiego partnerstwa?

Lokalne inwestycje muszą być przemyślane i efektywne,. Już na etapie projektowania trzeba się zastanowić, jak je przeprowadzić, by nie generowały wysokich kosztów utrzymania dla budżetu. Partnerstwo publiczno-prywatne to doskonała szansa, by realizować projekty właśnie w myśl powyższych zasad. Dzięki temu, jest szansa, że w Łodzi powstaną dwa nowoczesne stadiony w cenie jednego. W tej samej formule chcemy budować np. parkingi wielopoziomowe.

Jak teraz jednym zdaniem określiłaby Pani Łódź?

Myślę, że nie będzie dużej przesady, jeśli powiem, że po zakończeniu inwestycji w miastach gospodarzach Euro 2012 r. Łódź jest teraz najdynamiczniej rozwijającym się miastem w Polsce.

 

Rozmawiała Anna Cieślak-Wróblewska

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację