I to nie ko­niec. Tym­cza­sem zwy­cię­ża po­gląd, że przed­się­bior­cy bu­dow­la­ni są sa­mi so­bie win­ni fa­tal­nej sy­tu­acji w bran­ży. Prze­cież bez przy­mu­sza­nia za­an­ga­żo­wa­li się w nie­ren­tow­ne i ry­zy­kow­ne kon­trak­ty. W port­fe­lu za­mó­wień pol­skie­go sek­to­ra bu­dow­la­ne­go nie­mal 40 proc. to pro­jek­ty pu­blicz­ne. Naj­wię­cej kon­trak­tów – po­nad 20 proc. – roz­da­ły Głów­na Dy­rek­cja Dróg Kra­jo­wych i Au­to­strad oraz spół­ki ko­le­jo­we. Ale przy­czy­ny za­pa­ści nie le­żą wy­łącz­nie w krót­ko­wzrocz­no­ści i pa­zer­no­ści bu­dow­lań­ców.

Po­za trud­nym do prze­wi­dze­nia gwał­tow­nym wzro­stem cen kru­szyw i ma­te­ria­łów bu­dow­la­nych kło­po­ty płyn­no­ścio­we firm z te­go sek­to­ra wy­ni­ka­ją z cho­re­go sys­te­mu płat­no­ści za wy­ko­na­ne pra­ce przez GDD­KiA. Ma­ła ela­stycz­ność rzą­do­wej agen­dy, któ­ra w koń­cu też po­win­na być dzia­ła­ją­cym fa­ir uczest­ni­kiem ob­ro­tu go­spo­dar­cze­go, przy­czy­ni­ła się do ban­kructw i spo­wo­du­je tak­że la­wi­nę zmian wła­sno­ścio­wych. Jed­ną z więk­szych firm z te­go sek­to­ra – Po­li­mek­sem­-Mo­sto­sta­lem – in­te­re­su­ją się Ro­sja­nie. Ni­sko wy­ce­nia­na fir­ma z cie­ka­wy­mi ak­ty­wa­mi – cze­mu by więc jej nie ku­pić?

Trud­no ne­go­wać to ewen­tu­al­ne prze­ję­cie pod wzglę­dem biz­ne­so­wym – je­śli zo­sta­nie prze­pro­wa­dzo­ne zgod­nie z gieł­do­wą pro­ce­du­rą po­przez we­zwa­nia do sprze­da­ży ak­cji po go­dzi­wej ce­nie, to niech Ro­sja­nie przej­mą spół­kę. Ma­my w koń­cu wol­ny ry­nek. Szko­da jed­nak, że do za­gra­nicz­nych rąk mo­gą tra­fić ko­lej­ne cie­ka­we pol­skie spół­ki. Przy­kry to więc mo­rał z suk­ce­su cy­wi­li­za­cyj­ne­go, ja­kim jest wy­bu­do­wa­nie kil­ku od­cin­ków au­to­strad i sta­dio­nów...