Kryzys, co to takiego?

Polska gospodarka rosła szybko dzięki czterem „dopalaczom”. Teraz ich działanie wygasa – pisze dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych Pekao

Publikacja: 08.10.2012 01:41

Kryzys, co to takiego?

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Red

Wiele wskazuje na to, że tegoroczna jesień upłynie pod dyktando ogólnopolskiej debaty: „Polska w kryzysie – co dalej?". Niestety, choć sama debata – toczona na salonach, w mediach i na ulicy – jest dość ciekawa, to jej aspekt praktyczny jest mocno ograniczony. Wynika to z faktu, że uczestnicy starają się w jej ramach zdefiniować najbardziej optymalne rozwiązania we wszystkich możliwych aspektach, począwszy od działań o charakterze cyklicznym (jak np. tempo i skala łagodzenia polityki monetarnej), po radykalne zmiany o charakterze systemowym (np. wyrzucenie do kosza całego istniejącego systemu podatkowego). Taka sytuacja jest konsekwencją tego, że każdy uczestnik dyskusji definiuje słowo „kryzys" na swój własny sposób. Korzyści z dyskusji mogłoby być większe, gdyby wyjść od wypracowania diagnozy co do kluczowych wyzwań polskiej gospodarki (niedoskonałości występują wszędzie, nie wszystkie jednak są tak samo ważne) i zdefiniowania obszarów działań, które powinny zostać uznane za priorytetowe.

Jaka jest moja diagnoza i na czym powinny koncentrować się działania? W Polsce mamy do czynienia z wyzwaniem (za wcześnie by używać słowa kryzys), wewnętrznym, o charakterze systemowym, które niekorzystne otoczenie zewnętrzne i czynniki o charakterze cyklicznym jedynie intensyfikują. To wyzwanie jest związane z wyczerpaniem się dotychczasowej formuły rozwoju, opartej na czterech „dopalaczach":

– rencie demograficznej,

– spadającej stopie oszczędności gospodarstw i ekspansji kredytu,

– środkach unijnych,

– nieponoszeniu kosztów efektów zewnętrznych związanych z nadmierną emisyjnością gazów cieplarniach.

Dzięki tej formule – a nie cudom – byliśmy w stanie rozwijać się w szybkim tempie (od wejścia do UE gospodarka urosła w ujęciu realnym o 36,1 proc., cała Unia urosła w tym czasie o 8,3 proc.) oraz w dobrym stanie przetrwać pierwsze lata globalnego kryzysu. Szybki wzrost pozwalał również maskować istniejące słabości strukturalne.

Wygasanie dopalaczy naszej gospodarki wymaga spójnych działań w zakresie polityki makroekonomicznej, społeczno- demograficznej i strukturalnej. Trzeba je spiąć w formie długoterminowej wizji rozwoju.

Jak zapewnić ten długofalowy napęd? Na poziomie makroekono- micznym należy zwiększyć poziom krajowych oszczędności i przesunąć strukturę wzrostu w kierunku inwestycji i eksportu. Tymczasem nie dość, że oszczędności są niewystarczające (w latach 2000–2011 ich relacja do PKB kształtowała się średnio 4 p.p. poniżej inwestycji), to i sam poziom inwestycji w naszym kraju pozostaje relatywnie niski (20–21 proc. PKB wobec średniej dla krajów wschodzących na poziomie 27 proc.). Dlatego też potrzeba z jednej strony gwałtownej zmiany nastawienia gospodarstw domowych, z drugiej – umiejętnego zbilansowania sektora publicznego, a z trzeciej – uniknięcia gwałtownego wpływu tego procesu na wzrost gospodarczy. Jak to osiągnąć?

Kluczowe staje się zbudowanie spójnej koncepcji rozwoju, a nie tylko koncepcji przetrwania kolejnego roku

Na poziomie makro potrzebujemy wypracowania skutecznej formuły godzącej kwestie swobody przepływów kapitałowych z potrzebą wyższych stóp procentowych (rozumianych jako wyższych w każdej fazie cyklu w stosunku do tego, co do tej pory uznawane było za poziom odpowiedni) i deprecjacji realnego kursu walutowego, dzięki czemu ograniczona zostaje siła nabywcza na towary z zagranicy, wspierane są efekty substytucji importu, rosną też zyski i oszczędności generowane w sektorze przedsiębiorstw. Niezbędna jest również optymalizacja struktury napływających do nas oszczędności z zagranicy. Preferowane i przyciągane powinny być inwestycje bezpośrednie w produkcji, prowadzące do nowej fali uprzemysłowienia w sektorach o dużej wartości dodanej, niezwiązanych bezpośrednio z konkurencją cenową. Na poziomie mikro – można chociażby skorzystać z rozwią- zań wypracowanych przez Bank Światowy  opisanych w „Sustaining High Growth: The Role of Domestic Savings".

W wymiarze demograficzno-społecznym kluczowe jest choć częściowe zneutralizowanie negatyw- nych trendów związanych z prognozowanym spadkiem liczby ludności (wg GUS o 1,3 mln do 2030 r.) oraz rosnącym obciążeniem osób w wieku produkcyjnym. Procesy te mogą prowadzić do spirali zjawisk, w ramach której młodzi, zniechęceni kosztami utrzymania starych, będą emigrować i ograniczać dzietność, prowadząc tym samym do coraz mniej licznych młodych pokoleń. Aby tego uniknąć, potrzeba wypracowania całościowego modelu działań obejmującego politykę rynku pracy, emerytalną i politykę imigracyjną.

W wymiarze strukturalnym najważniejszym zadaniem jest reforma sektora publicznego. O tym, jak w polskich warunkach wygląda kwestia produktywności i efektywności tego sektora, nie trzeba wiele pisać. Wystarczy przypomnieć, że w dzisiejszym świecie podstawowym źródłem efektywności jest umiejętne wykorzystanie technologii, a następnie zestawić to z raportami na temat postępów (ich braku) w informatyzacji administracji oraz ze staty- stykami obrazującymi jej rozrost.

Wreszcie ostatnim postulatem – w kontekście rosnących obciążeń kosztami emisji CO2 – jest zapewnienie gospodarce dostępu do możliwie najtańszych źródeł energii. Tutaj kluczem jest konkurencja dla obecnych dostawców.

Można oczywiście zakładać, że kryzys ma charakter zewnętrzny i jak przyszedł, tak też sobie pójdzie, i że wraz z tym znów będziemy mieć w naszym kraju 3–4-proc. wzrost gospodarczy. Patrząc jednak obiektywnie, dryfowanie z nurtami rzeki przestaje być rozwiązaniem optymalnym, a w pewnych warunkach staje się nawet rozwiązaniem niebezpiecznym. Dlatego też kluczowe staje się posiadanie spójnej koncepcji rozwoju, a nie tylko koncepcji przetrwania kolejnego roku.

Autor jest dyrektorem w Biurze Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao. Artykuł wyraża jego prywatne poglądy. Skróty od redakcji. Pełny tekst na ekonomia24.p

Wiele wskazuje na to, że tegoroczna jesień upłynie pod dyktando ogólnopolskiej debaty: „Polska w kryzysie – co dalej?". Niestety, choć sama debata – toczona na salonach, w mediach i na ulicy – jest dość ciekawa, to jej aspekt praktyczny jest mocno ograniczony. Wynika to z faktu, że uczestnicy starają się w jej ramach zdefiniować najbardziej optymalne rozwiązania we wszystkich możliwych aspektach, począwszy od działań o charakterze cyklicznym (jak np. tempo i skala łagodzenia polityki monetarnej), po radykalne zmiany o charakterze systemowym (np. wyrzucenie do kosza całego istniejącego systemu podatkowego). Taka sytuacja jest konsekwencją tego, że każdy uczestnik dyskusji definiuje słowo „kryzys" na swój własny sposób. Korzyści z dyskusji mogłoby być większe, gdyby wyjść od wypracowania diagnozy co do kluczowych wyzwań polskiej gospodarki (niedoskonałości występują wszędzie, nie wszystkie jednak są tak samo ważne) i zdefiniowania obszarów działań, które powinny zostać uznane za priorytetowe.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację