trzymanie się przestarzałych środków i metod technicznych, np. dyktowanie przez sędziów zeznań świadków do protokołu;
4
zamulanie prawa, jak np. uchwalanie ustaw niepotrzebnie rozszerzających kognicje sądów, co obciąża je niepotrzebną pracą ze szkodą dla jakości i efektywności; ten proces jest pochodną fatalnej struktury i procesu tworzenia prawa w Polsce w postaci nadmiaru ustaw, w tym uchwalania bubli prawnych; przedstawianie sądowi przez prokuratury rozdętych list świadków (np. w procesie byłej posłanki Samoobrony Renaty Berger o fałszerstwo wyborcze prokuratura przesłuchała ponad 5000 świadków sic!).
Krytyka biznesu
Te wszystkie przyczyny mnożone są szczególnie w przypadku podmiotów państwowych i samorządowych (ale nie tylko) niekompetentnym i nieprofesjonalnym aparatem kontrolnym w postaci NIK, urzędów skarbowych i urzędów celnych, aby wymienić tylko te najważniejsze.
Nic więc dziwnego, że zdecydowana większość przedsiębiorców krytycznie ocenia otoczenie prawne, w jakim w Polsce prowadzi się działalność gospodarczą, co gorsza nierychliwość młynów sprawiedliwości powoduje i spowodowała niepoliczalne straty w postaci bankructw firm niemogących doczekać się słusznego i należnego wyroku, nie mówiąc o efekcie utraty pracy przez Bogu duch winnych pracowników firm uwikłanych w długoletnie postępowania sądowe lub kontrolne.
Całkowita bezkarność aparatu sprawiedliwości czy aparatu skarbowego, mogącego oskarżyć każdego przedsiębiorcę o dowolnie „wymyślone" lub „domniemane" przestępstwo, dodatkowo zagęszcza atmosferę w działalności biznesowej słusznie lokując Polskę w końcówce listy krajów, w których (nie)można robić biznes!
Dla wielu przedsiębiorców działających w roku 2012 zetknięcie się z aparatem sprawiedliwości lub kontroli przypomina cofnięcie się do lat o80., bowiem poziom znajomości praktyki rynków i działalności gospodarczej tego aparatu zdecydowanie zatrzymał się przed rokiem 1989!
Co gorsze, wydaje się, że członkowie tych aparatów bynajmniej nie mają ochoty na aktualizację swojej wiedzy, nie uczestniczą w szkoleniach, kursach czy dokształcaniu, a dopływ nowej kadry ze względu na brak obligatoryjnych przedmiotów gospodarczych na studiach prawniczych niewiele, jeśli w ogóle, tę sytuację zmienia.
Analiza programu studiów na wydziałach prawa i administracji UW i UJ wskazuje, że szeroko pojęte prawo gospodarcze wykładane i nauczane jest w ograniczonym zakresie, a specjalistyczne wykłady np. prawa bankowego z zasady należą do grupy przedmiotów fakultatywnych, a więc nieobowiązkowych.
Podobnie jest z programami szkolenia po studiach np. w Krajowej Szkole Sadownictwa i Prokuratury, co więcej na studiach nie są przewidziane, a więc i nie są organizowane, praktyki w dziedzinie szeroko rozumianego prawa gospodarczego.
Zetknięcie się z aparatem sprawiedliwości lub kontroli przypomina cofnięcie się do lat 80.
Warto podkreślić iż, środki przeznaczane na aparat sprawiedliwości w Polsce (sądy i prokuratura) wbrew obiegowym opiniom są całkiem spore i przekraczają średnie kwoty w krajach UE.
I tak budżet na sądownictwo liczony jako proc. PKB w 2006 r. w Polsce wyniósł 0,55 proc., gdy np. w Wlk. Brytanii 0,35 proc., w Niemczech 0,38 proc. czy w Hiszpanii 0,3 proc. (wg CEPEJ, European Judicial System... 2008 w „Efektywność polskiego sądownictwa, FOR 2010); podobnie ma się też sprawa ilości zatrudnionych zawodowych sędziów w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców: Polska 25,8, Niemcy 24,5, Litwa 21,5, ale np. Luksemburg już 36,8 (tamże). Podobne statystyki dla oceny poziomu zatrudnienia pomocniczego personelu pozasędziowskiego wyniosły jak niżej (w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców): Polska 83, Hiszpania 93, Niemcy 70, Austria 57 (źródło jw.).
Innym wskaźnikiem pokazującym nieefektywność wymiaru sprawiedliwości jest wpływ spraw ogółem na jednego sędziego wynoszący w Polsce ok. 180, w Hiszpanii ok. 590, na Litwie ok. 280, a w Niemczech ok. 105 (wg European judicial systems, Edition 2010 za FOR).
Króluje nieefektywność
Z kolei Polska posiada w krajach UE największą ilość prokuratorów (w liczbach bezwzględnych) ok. 6300, gdy np. w Niemczech ich stan wynosi ok. 5000, w Wlk. Brytanii poniżej 3000, Francji poniżej 2000, a w Austrii ok. 300! (wg European Judicial systems, Edition 2010 za FOR); przeliczenie wpływów spraw do prokuratur (współczynnik na 1 prokuratora) w Polsce należy do jednego z najniższych w UE (ok. 90), gdy np. we Francji ponad 2500, w Niemczech ok. 1000, a w Austrii prawie 2000 (tamże).
Te statystyki wyraźnie wskazują na wysoką nieefektywność aparatu prokuratury, efekt „zamulania" prawa poprzez nadmiar ustawodawczej działalności parlamentu oraz wysoce nieefektywne wykorzystanie posiadanych w aparacie sprawiedliwości zasobów.
Skoro więc od strony posiadanych zasobów jest dobrze to dlaczego w odczuciu zainteresowanego społeczeństwa, a w tym przedsiębiorców, jest tak źle i co należałoby (można) zrobić, aby sytuację radykalnie poprawić?
Wydaje się, iż po pierwsze należałoby radykalnie poprawić proces stanowienia prawa z jednej strony redukując „ciągotki" do regulowania prawnego wszystkiego i wszystkich, z drugiej powierzając kształtowanie prawa profesjonalistom z ograniczeniem roli polityków, w tym parlamentarzystów (w sensie pisania treści ustaw).
Po drugie pozycja sędziego winna ulec wyraźnemu umocnieniu i wzmocnieniu, to znaczy sędzia powinien być ukoronowaniem kariery w aparacie sprawiedliwości po odbyciu praktyki zawodowej w prokuraturze i adwokaturze oraz osiągnięcia minimum 50 lub 55 lat życia ze stosownym wysokim uposażeniem; doświadczenie zawodowe, ale i życiowe jest bez wątpienia zasadnicze dla świadomego i profesjonalnego pełnienia urzędu sędziowskiego, w tym interpretowania na potrzeby postępowania i wyrokowania tak litery, jak i ducha prawa!
Ostatnie przypadki aresztu samotnej matki w Opolu za niezapłaconą grzywnę 2300 zł dobitnie świadczą, iż zwyciężył bezduszny zapis prawa, a nie jego duch i intencje prawodawcy.
Specjalizacja to inna dziedzina wymagająca reformy; nie może być tak, iż skomplikowane procesy gospodarcze ciągną się latami, ponieważ aparat sprawiedliwości tak sędziowie, jak i prokuratura nie znają i nie rozumieją funkcjonowania rynków kapitałowych, nowoczesnej gospodarki, inżynierii finansowej i często uczą się tych zagadnień w trakcie samego postępowania; wykorzystanie profesjonalnych i wiarygodnych firm powinno zastąpić zasoby list wątpliwych biegłych używanych przez sądy obecnie, a koszt ich zatrudnienia nie powinien być jedynym kryterium wyboru, w sytuacji gdy czas postępowania jest krytyczny dla stron postępowania i procesu.
Innym istotnym elementem zwiększenia „efektywności" resortu sprawiedliwości jest potrzeba permanentnego doszkalania kadr; pewną rolę odgrywa tutaj Instytut Wymiaru Sprawiedliwości oraz wspomniana Krajowa Szkoła Sądownictwa, ale odnoszę wrażenie, że wpływ ich programów edukacyjnych na wiedzę o zagadnieniach gospodarczych, jak na razie jest niewielki.
I w końcu biorąc pod uwagę mizerną jakość aparatu sprawiedliwości, czy nie należałoby podjąć jeszcze bardziej radykalnych kroków, niż sugerowane powyżej, a mianowicie odejść od systemu prawnego opartego na jego kodyfikacji (czyli prawa stanowionego przez organy ustawodawcze) i obowiązującej doktryny legalizmu na rzecz systemu anglosaskiego common law, który wydaje się być po pierwsze bardziej efektywny, a po drugie łatwiej się adaptuje i stosuje w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu?
Autor jest ekonomistą, członkiem Polskiej Rady Biznesu oraz członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW