Temida niedouczona

W Polsce przeciętne procesy gospodarcze trwają wciąż ok. 3-5 lat, co tylko zwiększa ryzyko prowadzenia działalności biznesowej

Publikacja: 07.12.2012 03:15

Temida niedouczona

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Resort sprawiedliwości, a w szczególności sądy oraz prokuratura słusznie są ostro krytykowane za wyjątkowe  nawet w skali światowej  terminy rozstrzygania sporów gospodarczych.

O ile np. w Stanach Zjednoczonych od aresztowania do skazania Madoffa (autor największej piramidy finansowej ze stratami ok. 50 miliardów dol.) minęło 7 miesięcy (prokurator postawił zarzuty w ciągu 5 dni od zatrzymania), to w Polsce przeciętne procesy gospodarcze trwają ok. 3 - 5 lat, a rekordowy w sprawie FOZZ trwał lat 12 (19932005)!

Szykujący się proces w sprawie oszustw Amber Gold potrwa niewątpliwie kilka lat, jeśli nie dłużej.

Zbyt małe kompetencje

Jakie są przyczyny tak ogromnych różnic w terminach rozstrzygania spraw gospodarczych przez naszą Temidę, pomimo istnienia na szczeblu sądów rejonowych i okręgowych wyspecjalizowanych wydziałów gospodarczych?

Jak się wydaje, na podstawie rozmów i wyrywkowego sondażu przeprowadzonego w środowisku palestry, do podstawowych przyczyn należy zaliczyć:

a

brak kompetencji i znawców zjawisk gospodarczych w szeregach prokuratury (oraz policji);

b

brak kompetencji i znawców zagadnień gospodarczych wśród wielu sędziów większości szczebli;

c

brak przedmiotów oraz nauczania zagadnień prawa gospodarczego na studiach prawniczych;

d

brak kompetencji pośród biegłych sądowych od spraw gospodarczych;

e

niechęć lub brak środków finansowych na angażowanie w postępowaniach sądowych wyspecjalizowanych podmiotów (biegłych księgowych, audytorów, maklerów lub doradców inwestycyjnych) w prawie gospodarczym i prawie rynków kapitałowych;

f

brak specjalizacji w sprawach gospodarczych pośród szeroko rozumianego aparatu sprawiedliwości (sędziów, prokuratorów itd.);

g

sporadyczne sięganie do postępowania arbitrażowego dla rozstrzygnięcia sporu; trudności w egzekucji wyroków sądów arbitrażowych włącznie z koniecznością potwierdzenia ich przez sąd;

h

brak systemu uaktualniającego wiedzę i praktykę sądowniczą w świetle szybkiej ewolucji prawa i praktyk gospodarczych;

i

ograniczony dostęp i stosowanie prawa wspólnotowego dotyczące praktyki i prawa gospodarczego;

j

legalizm polskiego prawa i sposobów jego stosowania w praktyce (zasada legalizmu obowiązująca w polskim prawie:jest przestępstwo musi być kara doprowadziły ostatnio do skazania za szkodę wartą 70 groszy [0,70 zł] w postaci wartości skradzionej energii elektrycznej przez Janusza Z. na karę 3 miesięcy więzienia z kosztami dla podatnika na poziomie ok. 10 tys. zł!).

W USA od aresztowania do skazania Madoffa minęło 7 miesięcy, a u nas rekordowy proces  - FOZZ - trwał lat 12

W materiałach analitycznych FOR (Forum Obywatelskiego Rozwoju) opublikowanych w 2010 roku jako przyczyny niskiej efektywności wymiaru sprawiedliwości wymieniono:

1

nieefektywność alokacji, czyli złe rozłożenie zadań pomiędzy posiadane zasoby;

2

złą organizację pracy, np. brak uzasadnienia, aby sądem w sprawach technicznych kierował sędzia;

3

trzymanie się przestarzałych środków i metod technicznych, np. dyktowanie przez sędziów zeznań świadków do protokołu;

4

zamulanie prawa, jak np. uchwalanie ustaw niepotrzebnie rozszerzających kognicje sądów, co obciąża je niepotrzebną pracą ze szkodą dla jakości i efektywności; ten proces jest pochodną fatalnej struktury i procesu tworzenia prawa w Polsce w postaci nadmiaru ustaw, w tym uchwalania bubli prawnych; przedstawianie sądowi przez prokuratury rozdętych list świadków (np. w procesie byłej posłanki Samoobrony Renaty Berger o fałszerstwo wyborcze prokuratura przesłuchała ponad 5000 świadków sic!).

Krytyka biznesu

Te wszystkie przyczyny mnożone są szczególnie w przypadku podmiotów państwowych i samorządowych (ale nie tylko) niekompetentnym i nieprofesjonalnym aparatem kontrolnym w postaci NIK, urzędów skarbowych i urzędów celnych, aby wymienić tylko te najważniejsze.

Nic więc dziwnego, że zdecydowana większość przedsiębiorców krytycznie ocenia otoczenie prawne, w jakim w Polsce prowadzi się działalność gospodarczą, co gorsza nierychliwość młynów sprawiedliwości powoduje i spowodowała niepoliczalne straty w postaci bankructw firm niemogących doczekać się słusznego i należnego wyroku, nie mówiąc o efekcie utraty pracy przez Bogu duch winnych pracowników firm uwikłanych w długoletnie postępowania sądowe lub kontrolne.

Całkowita bezkarność aparatu sprawiedliwości czy aparatu skarbowego, mogącego oskarżyć każdego przedsiębiorcę o dowolnie „wymyślone" lub „domniemane" przestępstwo, dodatkowo zagęszcza atmosferę w działalności biznesowej słusznie lokując Polskę w końcówce listy krajów, w których (nie)można robić biznes!

Dla wielu przedsiębiorców działających w roku 2012 zetknięcie się z aparatem sprawiedliwości lub kontroli przypomina cofnięcie się do lat o80., bowiem poziom znajomości praktyki rynków i działalności gospodarczej tego aparatu zdecydowanie zatrzymał się przed rokiem 1989!

Co gorsze, wydaje się, że członkowie tych aparatów bynajmniej nie mają ochoty na aktualizację swojej wiedzy, nie uczestniczą w szkoleniach, kursach czy dokształcaniu, a dopływ nowej kadry  ze względu na brak obligatoryjnych przedmiotów gospodarczych na studiach prawniczych  niewiele, jeśli w ogóle, tę sytuację zmienia.

Analiza programu studiów na wydziałach prawa i administracji UW i UJ wskazuje, że szeroko pojęte prawo gospodarcze wykładane i nauczane jest w ograniczonym zakresie, a specjalistyczne wykłady np. prawa bankowego z zasady należą do grupy przedmiotów fakultatywnych, a więc nieobowiązkowych.

Podobnie jest z programami szkolenia po studiach np. w Krajowej Szkole Sadownictwa i Prokuratury, co więcej na studiach nie są przewidziane, a więc i nie są organizowane, praktyki w dziedzinie szeroko rozumianego prawa gospodarczego.

Zetknięcie się z aparatem sprawiedliwości lub kontroli przypomina cofnięcie się do lat 80.

Warto podkreślić iż, środki przeznaczane na aparat sprawiedliwości w Polsce (sądy i prokuratura) wbrew obiegowym opiniom są całkiem spore i przekraczają średnie kwoty w krajach UE.

I tak budżet na sądownictwo liczony jako proc. PKB w 2006 r. w Polsce wyniósł 0,55 proc., gdy np. w Wlk. Brytanii 0,35 proc., w Niemczech 0,38 proc. czy w Hiszpanii 0,3 proc. (wg CEPEJ, European Judicial System... 2008 w „Efektywność polskiego sądownictwa, FOR 2010); podobnie ma się też sprawa ilości zatrudnionych zawodowych sędziów w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców: Polska 25,8, Niemcy 24,5, Litwa 21,5, ale np. Luksemburg już 36,8 (tamże). Podobne statystyki dla oceny poziomu zatrudnienia pomocniczego personelu pozasędziowskiego wyniosły jak niżej (w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców): Polska 83, Hiszpania 93, Niemcy 70, Austria 57 (źródło jw.).

Innym wskaźnikiem pokazującym nieefektywność wymiaru sprawiedliwości jest wpływ spraw ogółem na jednego sędziego wynoszący w Polsce ok. 180, w Hiszpanii ok. 590, na Litwie ok. 280, a w Niemczech ok. 105 (wg European judicial systems, Edition 2010 za FOR).

Króluje nieefektywność

Z kolei Polska posiada w krajach UE największą ilość prokuratorów (w liczbach bezwzględnych) ok. 6300, gdy np. w Niemczech ich stan wynosi ok. 5000, w Wlk. Brytanii poniżej 3000, Francji poniżej 2000, a w Austrii ok. 300! (wg European Judicial systems, Edition 2010 za FOR); przeliczenie wpływów spraw do prokuratur (współczynnik na 1 prokuratora) w Polsce należy do jednego z najniższych w UE (ok. 90), gdy np. we Francji ponad 2500, w Niemczech ok. 1000, a w Austrii prawie 2000 (tamże).

Te statystyki wyraźnie wskazują na wysoką nieefektywność aparatu prokuratury, efekt „zamulania" prawa poprzez nadmiar ustawodawczej działalności parlamentu oraz wysoce nieefektywne wykorzystanie posiadanych w aparacie sprawiedliwości zasobów.

Skoro więc  od strony posiadanych zasobów jest dobrze  to dlaczego  w odczuciu zainteresowanego społeczeństwa, a w tym przedsiębiorców, jest tak źle i co należałoby (można) zrobić, aby sytuację radykalnie poprawić?

Wydaje się, iż po pierwsze należałoby radykalnie poprawić proces stanowienia prawa z jednej strony redukując „ciągotki" do regulowania prawnego wszystkiego i wszystkich, z drugiej powierzając kształtowanie prawa profesjonalistom z ograniczeniem roli polityków, w tym parlamentarzystów (w sensie pisania treści ustaw).

Po drugie pozycja sędziego winna ulec wyraźnemu umocnieniu i wzmocnieniu, to znaczy sędzia powinien być ukoronowaniem kariery w aparacie sprawiedliwości po odbyciu praktyki zawodowej w prokuraturze i adwokaturze oraz osiągnięcia minimum 50 lub 55 lat życia ze stosownym wysokim uposażeniem; doświadczenie zawodowe, ale i życiowe jest bez wątpienia zasadnicze dla świadomego i profesjonalnego pełnienia urzędu sędziowskiego, w tym interpretowania na potrzeby postępowania i wyrokowania tak litery, jak i ducha prawa!

Ostatnie przypadki aresztu samotnej matki w Opolu za niezapłaconą grzywnę 2300 zł dobitnie świadczą, iż zwyciężył bezduszny zapis prawa, a nie jego duch i intencje prawodawcy.

Specjalizacja to inna dziedzina wymagająca reformy; nie może być tak, iż skomplikowane procesy gospodarcze ciągną się latami, ponieważ aparat sprawiedliwości  tak sędziowie, jak i prokuratura  nie znają i nie rozumieją funkcjonowania rynków kapitałowych, nowoczesnej gospodarki, inżynierii finansowej i często uczą się tych zagadnień w trakcie samego postępowania; wykorzystanie profesjonalnych i wiarygodnych firm powinno zastąpić zasoby list wątpliwych biegłych używanych przez sądy obecnie, a koszt ich zatrudnienia nie powinien być jedynym kryterium wyboru, w sytuacji gdy czas postępowania jest krytyczny dla stron postępowania i procesu.

Innym istotnym elementem zwiększenia „efektywności" resortu sprawiedliwości jest potrzeba permanentnego doszkalania kadr; pewną rolę odgrywa tutaj Instytut Wymiaru Sprawiedliwości oraz wspomniana Krajowa Szkoła Sądownictwa, ale odnoszę wrażenie, że wpływ ich programów edukacyjnych na wiedzę o zagadnieniach gospodarczych, jak na razie jest niewielki.

I w końcu biorąc pod uwagę mizerną jakość aparatu sprawiedliwości, czy nie należałoby podjąć jeszcze bardziej radykalnych kroków, niż sugerowane powyżej, a mianowicie odejść od systemu prawnego opartego na jego kodyfikacji (czyli prawa stanowionego przez organy ustawodawcze) i obowiązującej doktryny legalizmu na rzecz systemu anglosaskiego common law, który wydaje się być po pierwsze bardziej efektywny, a po drugie łatwiej się adaptuje i stosuje w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu?

Autor jest ekonomistą, członkiem Polskiej Rady Biznesu oraz członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację