Prognozy dochodów budżetu muszą być realniejsze

Niższe dochody budżetu w tym roku obniżają szanse na realizację założeń resortu finansów na 2013 rok. Istnieją dwa scenariusze zdarzeń: albo rząd zmieni podejście na bardziej racjonalne, albo czeka nas recesja.

Aktualizacja: 11.12.2012 07:35 Publikacja: 11.12.2012 03:14

Mirosław Gronicki

Mirosław Gronicki

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Do tej pory znamy tylko szacunki wykonania budżetu po październiku. Bieżąca sytuacja fiskalna, zwłaszcza po stronie dochodów, systematycznie się pogarsza. Nie jest to zaskakujące, jeśli wziąć pod uwagę wyraźne spowolnienie wzrostu gospodarczego w sferze realnej, w tym szczególnie ważnego dla dochodów, a bardzo przecież słabego popytu krajowego. Nie znamy jeszcze wstępnych wyników budżetu po listopadzie, niemniej jest dla nas jasne, że w dwóch ostatnich miesiącach roku sytuacja nie mogła diametralnie zmienić się na lepsze. Dochody podatkowe nadal będą mniejsze niż przed rokiem w tym samym okresie. Jedyne dodatkowe wpływy to dywidendy. I będą one z pewnością niewystarczające dla wykonania zarówno prognoz dochodów z ustawy budżetowej, jak i dla osiągniecia obniżonego już przecież przez Ministerstwo Finansów ich przewidywanego wykonania (patrz tabelka).

Ubytek bieżących dochodów ma – poza kłopotami dla obecnego budżetu – ważne konsekwencje dla przyszłego roku: solidnie obniża bowiem bazę dla realizacji prognozy na 2013 rok. Stają się one przez to jeszcze bardziej wyśrubowane i przez to mało wiarygodne.

Polityka fiskalna, która charakteryzuje się u nas od lat nadmiernym optymizmem w kwestii prognoz podatkowych, sprawia w tej sytuacji wrażenie wyjątkowo  niefrasobliwej. Chęć utrzymywania wyniku budżetu państwa na poziomie zbliżonym do planowanego sprawia, że dość chaotycznie przycina się wydatki. Na dodatek, jak w listopadzie–grudniu tego roku, takie ograniczanie wydatków musi mieć cechy działania o charakterze procyklicznym. Z pewnością ograniczenie popytu generowanego przez wydatki publiczne spożycia w IV kwartale nie wesprze.

Nakłada się na to jeszcze wyjątkowo siermiężna i chaotyczna polityka pieniężna. Prowadzona jest ona w stylu klasycznego backward-looking. Wbrew kanonicznym dla strategii bezpośredniego celu inflacyjnego zaleceniom forward-looking.

Rada Polityki Pieniężnej od dłuższego czasu ignoruje szybkie zmiany w bilansie ryzyk, dokonujące się na niekorzyść wzrostu i z korzyścią dla przyszłej inflacji. Przez to realne stopy procentowe są w Polsce utrzymywane na poziomach pogłębiających, a nie wygładzających cykl koniunkturalny.

Niefrasobliwa polityka fiskalna i niezrozumiała polityka monetarna składają się na mieszankę procykliczną, niezbyt wskazaną dla gospodarki osuwającej się w spowolnienie.

Co może nas czekać w roku 2013

Wiele wskazuje na to, że ważny komponent naszego wzrostu gospodarczego, jakim jest popyt krajowy, może realnie dalej spadać w ujęciu rok do roku. Ryzyko, że sytuacja będzie gorsza niż w 2009 r., jest znaczące.  Po pierwsze, za sprawą sytuacji na rynku pracy i nikłego wzrostu funduszu płac kurczyć się może spożycie indywidualne; po drugie, spożycie publiczne może (o ile MF nie odejdzie od planu zmniejszania deficytu) wzrosnąć w granicach 0–1 proc., czyli znacznie mniej niż w kryzysowym 2009 roku. Nasza wiara, że inwestycje publiczne finansowane z programu „Inwestycje polskie" jest mniejsza niż autorów tego projektu; inwestycje publiczne z pewnością nie podtrzymają ogólnego wzrostu nakładów na środki trwałe. A jeśli chodzi o najbardziej cykliczną część popytu krajowego, czyli zapasy, to z wysokim prawdopodobieństwem można przyjąć, że odejmą one od wzrostu popytu ponad 1 punkt procentowy. W sumie spodziewamy się więc spadku popytu krajowego o około 2 pkt proc.

Czy coś może jeszcze ten zapowiadający się spadek powstrzymać? Oczywiście tak.

Po pierwsze, Ministerstwo Finansów może zmienić politykę ciśnięcia deficytu, obcinania wydatków stosownie do zweryfikowanej prognozy dochodów i pogodzić się ze wzrostem deficytu budżetu państwa do poziomu wynikającego z naszych szacunków, czyli do ok. 55 mld złotych.

Po drugie, możemy znów zostać „pasażerem na gapę". Stało by się tak, o ile najdalej w drugiej połowie 2013 r. gospodarka krajów Unii Europejskiej odbije, Niemcy skorzystają z ożywienia poza Europą, a przez to (oraz niską tegoroczną bazę) ożywi się polski eksport.  Jakie musiałoby być to dostosowanie po stronie eksportu netto, żebyśmy w 2013 r. wylądowali z dynamiką PKB nad kreską? Z naszych wyliczeń wynika, że wzrost eksportu netto o ponad 50 mld zł (ok. 3 pkt proc. PKB) w tegorocznych cenach mógłby zapewnić wzrost PKB o 1 proc.

Po trzecie wreszcie, można, a nawet trzeba rozważać głębsze poluzowanie polityki pieniężnej, ale mając świadomość, że skutek natychmiastowy mógłby być niewielki, a ten całkowity rozłożony w czasie poza krytyczny dla nas w tej chwili rok 2013.

Możliwa kolejna dziura

Jak w postrzeganej przez nas, bez proponowanych środków zaradczych, wyglądać  może realizacja budżetu na 2013 rok?

Prognoza dochodów i wydatków widoczna jest w załączonej tabelce. Przyjmując, jako wysoce prawdopodobny, wariant pesymistyczny, zbliżony do 2009 roku, prognoza dochodów może zrealizować się znów na poziomie o 18 mld zł niższym.

Naszym zdaniem tradycyjne poszukiwanie środków zaradczych (rezerwy systemu, nowe dochody najbardziej neutralne dla aktywności gospodarczej, cięcia wydatków, wynoszenie kolejnych wydatków poza budżet) jest w tej sytuacji mniej warte niż spojrzenie prawdzie w oczy. Albo będzie wymuszona racjonalizacja podejścia do prognozy dochodów, albo recesja.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację