Kwota ta wystarczyłaby ponoć na to, by dwukrotnie zlikwidować na naszej planecie ekstremalną biedę (w co aż nie chce mi się wierzyć). W rajach podatkowych ma być ukryte aż 18,5 bln dolarów, czyli więcej niż wynosi np. PKB całej Unii Europejskiej. Gigantyczna kasa, która w sumie nie wiadomo skąd się wzięła i do kogo należy. Część pewnie to pieniądze zarządzane przez korporacyjnych finansowych magików, część to mafijne brudne pieniądze, część „czarne fundusze" służb specjalnych, część to majątki skorumpowanych polityków i bogaczy uważających, że fiskus jest za bardzo pazerny.

Systemy podatkowe na całym świecie są jak widać dziurawe jak sito. Według raportu specjalnej podkomisji śledczej Senatu USA, Apple, ikona branży IT,  kontroluje spółeczki-wydmuszki przez które przechodzą miliardy dolarów i które nie płacą podatków nikomu. W ten sposób amerykański budżet miał zostać pozbawiony w 2012 r. 9 mld dolarów wpływów z podatków. Kierownictwo koncernu tłumaczy się oczywiście, że nie robi nic nielegalnego a poza tym nie ma innego wyjścia, bo gdyby firma zapłaciła te podatki, to jej menedżerowie musieliby chyba wyjadać szczaw z nasypów kolejowych. Dzięki dziurom w systemie, wiele międzynarodowych korporacji może sobie pozwolić na ogrywanie fiskusa, nawet jeśli jest to fiskus supermocarstwa. Powstałe w ten sposób braki w publicznym skarbcu są uzupełniane zwykle cięciami wydatków publicznych i podnoszeniem podatków dla szarych obywateli, oraz małych i średnich firm – takich, które nie stać na budowanie wielopiętrowych finansowych wehikułów na Kajmanach czy innym Cyprze, wynajmowanie armii prawników i korumpowanie urzędników.

Z drugiej strony niektóre rządy przesadzają z fiskalizmem. We Francji 8 tys. gospodarstw domowych dostało do zapłacenia podatki za 2012 r. łącznie większe niż ich dochody osiągnięte w zeszłym roku. Niektórzy eksperci od uzależnień sugerują, że światowy kryzys finansowy wybuchł z powodu nadużywania kokainy przez menedżerów. A co zażywali architekci głównych systemów podatkowych świata?