Próby ograniczenia poszukiwań i wydobycia tego surowca podejmowane były i w Brukseli, i w Strasburgu. Również w poszczególnych stolicach Europy Zachodniej przed łupkowym boomem częściej się ostrzega, niż widzi w nim realną szansę na ograniczenie uzależnienia wielu krajów od Rosji. Mieliśmy już do czynienia z „obywatelskimi" listami sprzeciwu, zbieraniem podpisów, protestami ekologów...
Teraz wkroczyliśmy na nowe terytorium. Przeciw eksploatacji gazu łupkowego zaprotestowali właśnie niemieccy... browarnicy. W liście do sześciu ministerstw, którego fragmenty opublikował „Bild", przekonują, że wytwarzanie doskonałego niemieckiego piwa odbywa się z użyciem wyłącznie najczystszej wody, a proces szczelinowania może ograniczyć jej dostępność. Federacja browarników domaga się więc od rządu w Berlinie dalszych konsultacji przepisów regulujących możliwość wydobycia gazu łupkowego oraz wprowadzenia do nich klauzul, które w odpowiedni, ich zdaniem, sposób, zabezpieczą zasoby czystej wody w Niemczech.
Chyba tylko zagorzały abstynent nie przejąłby się takim apelem. Mnie w każdym razie trudno wyobrazić sobie letnie upały (wiem, wiem, jakie upały...) bez skosztowania dobrego lagera, pilsa, czy weissbier. Gaz łupkowy faktycznie miałby odebrać światu te wyśmienite trunki?
Spokojnie, nic takiego się nie stanie. Projektowane obecnie przepisy zabezpieczają w odpowiedni sposób środowisko naturalne, w tym niemieckie zasoby wody, którym nie powinno zagrozić nawet szczelinowanie hydrauliczne.
Widzą to również europejscy przywódcy, którzy ostatnio coraz częściej wspominają o konieczności wykorzystania wszystkich zasobów, łącznie z gazem łupkowym, aby utrzymać się w światowym wyścigu o utrzymanie konkurencyjności gospodarek. Podobne głosy słychać było w ubiegłym tygodniu z Brukseli, gdzie odbywał się szczyt poświęcony m.in. energetycznej przyszłości kontynentu.