Wśród najważniejszych zadań prezydencji Litwini stawiają stworzenie wspólnego rynku energetycznego do 2014 r. Czy jest to realne?
Kinga Dziubińska: To obecnie trudny do pełnej realizacji priorytet litewskiej prezydencji, na co wskazują m.in. dotychczasowe opóźnienia w jego tworzeniu. Komisja Europejska dokonała przeglądu krajowych rynków energii i wskazała nie tylko na nieterminowe wdrażanie tzw. III pakietu, ale także na błędne zapisy i rozwiązania. Polska, Słowenia i Finlandia zostały zaskarżone za niewdrożenie lub nieprawidłowości we wdrażaniu dyrektyw III pakietu dotyczących i energii elektrycznej, i gazu. Budowa wspólnego rynku z założenia jest procesem, w którym obecnie dąży się do swobodnego handlu. W przypadku energii elektrycznej oznacza to łączenie rynków poprzez giełdy energii, ale też rozbudowę infrastruktury i likwidację do 2015 r. tzw. wysp energetycznych. Są to Litwa, Łotwa i Estonia funkcjonujące w poradzieckim systemie sieci elektroenergetycznych.
Czy taki plan Litwy jest zagrożeniem dla interesów Gazpromu w tym kraju?
Energetyka nie bez przyczyny jest priorytetem Litwinów i nie jest to nowy element w ich polityce energetycznej. Zagrożenie interesów Gazpromu jest realne. Koncern utraci korzyści płynących z dominującej pozycji na rynku. Jednak koalicja rządząca nie jest już tak zdeterminowana, jak poprzednia ekipa konserwatystów i niewykluczone, że kompromis – korzystny dla Rosjan – zostanie osiągnięty.
Na czyje wsparcie może liczyć Litwa?