Rok Kanady w Anglii. Mark Carney, prezes banku centralnego Kanady, właśnie objął stanowisko szefa banku Anglii. A Moya Greene, która od trzech lat rządzi brytyjską Royal Mail, w tym roku na jesieni wprowadzi ją na giełdę w ramach prywatyzacji (wcześniej Kanadyjka była szefową Canada Post). Skojarzyło mi się to, gdy czytałem o kolejnych kompromitacjach Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Właśnie wstrzymano prace na A1 między Strykowem a Tuszynem, a z kolei do Zakopanego nie da się już normalnie dojechać, bo nie można wybudować mostu w Białym Dunajcu, a stary się rozsypuje.
Import zarządców miast i regionów też by się przydał. Wydaje się, że Warszawa i Mazowsze są szczególnie boleśnie dotknięte nieszczęściami. Gazeta Wyborcza opisuje szczegółowo, że żadna z dużych inwestycji uliczno-drogowych w stolicy nie jest realizowana w terminie, a opóźnienia sięgają dwóch lat. Marszałek Mazowsza Adam Struzik ogłosił właśnie, że kierowany przez niego samorząd bankrutuje. Tak, tak, to ten sam dżentelmen, którego ludzie wybudowali za 0,5 mld zł nieczynne przez ponad pół roku lotnisko w Modlinie (teraz jest czynne, tylko nic nie lata), kupili lokomotywy nie mieszczące się w tunelu średnicowym w Warszawie, zafundowali na potrzeby mazowieckiego samorządu 3-piętrową kamienicę w Brukseli, a on sam codziennie jeździł (jeździ?) limuzyną z Płocka do Warszawy.
Oczywiście każda z wymienionych wyżej postaci ma przy każdym swoim fiasku i głupocie tysiąc wytłumaczeń i usprawiedliwień. Problem w tym, że nie należy tego w ogóle słuchać. Wystarczy przyjąć, że tylko kataklizm naturalny jest usprawiedliwieniem, a i to nie zawsze, jeżeli można się było przed nim zabezpieczyć lub ubezpieczyć. W innych przypadkach zasada powinna być prosta jak konstrukcja słynnego mostku w Mszanie na A1 nad 2-metrową rzeczką (będzie rozebrany?): liczy się tylko rezultat. Lotnisko nie działa, autostrada zamknięta, na drodze objazd – to znaczy , że ktoś odpowiedzialny za to zawalił. Odpowiedzialnym jest zawsze inwestor, nie wykonawca. To inwestor zrobił przetarg, wybrał partacza, nie przygotował dokumentacji i nie dopilnował przestrzegania przepisów. W innych sytuacjach (kamienica czy limuzyna taksówka), co oczywiście uzasadniano dobrem Mazowsza, wynik kompromituje się sam.
Pamiętacie Państwo piosenkę Wojciecha Młynarskiego ?
A więc: faceci wokół się snują co są już tacy, że czego dotkną, zaraz zepsują. W domu czy w pracy gapią się w sufit, wodzą po gzymsie wzrokiem niemiłym. Na niskich czołach maluje im się straszny wysiłek, bo jedna myśl im chodzi po głowie, którą tak streszczę: "Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze?"