Choć o naszych łupkach wiadomo najdłużej, to Brytyjczycy wysuwają się teraz na czoło poszukiwań w Europie alternatywy dla rosyjskiego gazu. Wyspom kończą się bajeczne, wydawałoby się złoża na Morzu Północnym. Jeżeli chcą więc uniknąć wpadnięcia w sieć rur Gazpromu (czym kuszą ostro Rosjanie), to muszą działać szybko i zdecydowanie.
I na to się zanosi. Zapowiedź ministra finansów o obniżeniu podatków dla gazu łupkowego z obecnych 62 proc. do 30 proc., to już nie pobożne życzenia pracujących koncernów.
Londyn zdecydowanie wspiera poszukiwania i produkcję gazu łupkowego, od kiedy w czerwcu okazało się, że zasoby są na Wyspach ogromne (nawet 37 bln m3). Wykorzystując tylko 10 proc. z nich (jak to ma miejsce w USA), Anglicy mogą zaspokoić swoje wszystkie potrzeby gazowe przez pół wieku.
Dlaczego z tego nie skorzystać? Nie trzeba być szczególnie bystrym, by szybko uchwalić ulgi, dopieścić inwestorów niskimi podatkami a wątpliwości lokalnych społeczności uciszycć 1 proc. udziału w zyskach wydobywczych firm. Wtedy opory samorządów znikną, ludzie dostaną pracę, gminy dodatkowe 100 tys. funtów do budżetu, a wszyscy tańszy gaz. I będą żyć długo i szczęśliwie.
To takie proste, że u nas nie może zadziałać. W Polsce wszystko trzeba skomplikować i utrudnić na maksa. Potem można tłumaczyć, że „nie da się", bo to „trudna materia, zyski wątpliwe, a państwa nie stać teraz na obniżanie podatków".