Dziś ważna jest jakość zdobytej wiedzy, a przede wszystkim – umiejętność zastosowania jej w praktyce. Od młodych ludzi słyszę często, że nie ma sensu uczyć się wszystkiego, bo duża część informacji, które mają przyswoić w szkole, nie przyda im się w życiu. Jest w tym dużo racji. Niemniej jednak uważam, że istnieje pewien zakres materiału, który powinien opanować każdy absolwent szkoły średniej czy wyższej, wchodzący na rynek pracy i w dorosłość. Minimum, które pozwoli im dokonywać świadomych wyborów w codziennym życiu, w pracy i przy urnie wyborczej. W mojej ocenie to minimum obejmuje między innymi podstawy funkcjonowania gospodarki. Ich pojęcie umożliwi młodym ludziom ocenę rzeczywistości i przewidywanie przyszłych skutków podejmowanych dziś decyzji. Zarówno tych indywidualnych, jak choćby wybór zawodu czy zarządzanie domowym budżetem, jak i tych podejmowanych przez polityków, które prędzej czy później będą miały wpływ na losy nas wszystkich.
To jasne, że tematyka gospodarcza nie dla wszystkich jest interesująca. Tak samo jak ktoś może nie lubić matematyki, nie mieć zdolności językowych czy żywić niechęć do bliższego kontaktu z listą lektur obowiązkowych. Trzeba sobie jednak uświadomić, że poznanie podstaw funkcjonowania rynku jest w najlepszym interesie każdego z nas. Nie jest to wiedza, która nie przyda się w przyszłości. Ośmielę się wręcz stwierdzić, że może się okazać praktyczniejsza i ważniejsza niż to, jak obliczyć różniczkę czy co to są jery. Umiejętność różniczkowania czy podania definicji jerów z pamięci nie uchroni Polaków przed nadmiernym zadłużaniem się, powierzaniem oszczędności życia oszustom czy bezwiednym poddawaniem się decyzjom podejmowanym przez polityków. Znajomość podstaw ekonomii – tak. Dbajmy więc o to, aby nasza młodzież je poznała, bo taka wiedza może być gwarancją lepszego jutra, w przeciwieństwie do wyższego wykształcenia w zawodzie bez przyszłości.
Janusz Dedo, prezes HSBC Bank Polska