Oczywiście zmiana perspektywy nie jest tak bolesna jak obniżenie samej oceny, ale istotny jest sygnał, że za granicą ktoś także patrzy rządowi na ręce. Gdy rząd zawieszał pierwszy próg ostrożnościowy dla długu, by móc znowelizować budżet na 2013 r., ekonomiści ostrzegali, że odbije się na naszej wiarygodności.

I choć na reakcję trzeba było chwilę poczekać, dziś okazuje się, że mieli rację. Rynki nie lubią, gdy rządy zmieniają zasady tak, by dostosować je do swoich doraźnych potrzeb. Gdybyśmy zawiesili, czy nawet znieśli, pierwszy próg ostrożnościowy z wyprzedzeniem, np. rok temu, nie zainteresowałby się tym najprawdopodobniej pies z kulawą nogą. Ale gdy w błyskawicznym tempie uruchamiana jest cała machina ustawodawcza tylko po to, by za chwilę budżet mógł się bardziej zadłużyć, nie może to być dobrze przyjęte przez rynki.

Na razie agencje ratingowe utrzymują stabilną perspektywę dla Polski, więc nie zapowiadają obniżenia ratingu. Jednak może się to zmienić.

Kluczowa jest odpowiedź na pytanie, jak zagraniczne rynki odbiorą zmiany w systemie otwartych funduszy emerytalnych. Czy znów będą to działania mające wesprzeć w przyszłym roku borykający się z kolejnymi problemami budżet kosztem rozwoju np. rynków kapitałowych? Czy też będą to zmiany systemowe, które rozwiążą choć część narosłych w systemie emerytalnym problemów. Obawiam się niestety, że wkrótce możemy spodziewać się jeszcze gorszych reakcji rynków zagranicznych.