Popyt złapie w końcu oddech

W dyskusji o skali ożywienia gospodarczego w Polsce warto dostrzec, jak mocno zmieniła się polityka makroekonomiczna. Wkrótce przestanie ona dusić popyt krajowy.

Publikacja: 14.09.2013 19:05

Popyt złapie w końcu oddech

Foto: ROL

Jak silne będzie ożywienie gospodarcze w Polsce? Jedni twierdzą, że będzie mizerne, inni, że dość wyraźne. Ja jestem bliżej drugiej grupy. Uważam, że do połowy przyszłego roku może nam się udać osiągnąć wzrost PKB zbliżony do 3 proc., nie wykluczałbym nawet, że w drugim lub trzecim kwartale ten poziom przekroczymy.

Naturalnie kilka czynników będzie nam obciążało gospodarkę i trudno w tym momencie przewidzieć ich siłę. Rząd musi oszczędzać, a zamrożenie płac w administracji i cięcie inwestycji publicznych tłumi popyt. Konsumenci dali w ostatnich kwartałach sygnał, że ich skłonność do wydawania pieniędzy jest wyjątkowo niska i nie wiadomo, kiedy to się zmieni. Koniunktura w strefie euro może wyglądać mizernie. Choć kluczowe tak naprawdę jest przekonanie, głęboko zakorzenione w dyskursie ekonomicznym ostatnich lat, że pokryzysowy świat jest generalnie światem niskiego wzrostu gospodarczego – inaczej uważają tylko Amerykanie, dążący do przywrócenia PKB na przedkryzysową ścieżkę, ale oni są daleko i na wschód od Renu mało kto im wierzy (a szkoda).

Warto jednak dostrzec, jak wyraźnej zmianie ulega właśnie w Polsce polityka makroekonomiczna, która w zeszłym roku mocno tłumiła wzrost gospodarczy i właściwie należała do głównych przyczyn tak głębokiego spowolnienia popytu wewnętrznego. W 2012 r. mieliśmy do czynienia z bardzo siną konsolidacją fiskalną oraz długim utrzymywaniem wysokich nominalnych stóp procentowych. Skala cięcia deficytu (strukturalnego) była w Polce podobna do tego co działo się we Włoszech i Hiszpanii, zaś stopy procentowe nie były obniżane aż do momentu, kiedy popyt wewnętrzny znalazł się w recesji. W ten sposób płaciliśmy cenę za bardzo luźną politykę fiskalną z lat 2009-2010 oraz szok inflacyjny z lat 2011-2012.

Tymczasem skala cięcia deficytu wyraźnie się zmniejszy w najbliższym roku, a stopy procentowe już znalazły się na rekordowo niskim poziomie. W przyszłym roku oszczędności fiskalne będą na tyle małe, że ich wpływ na popyt powinien być bardzo ograniczony, zaś warunki monetarne powinny sprzyjać inwestycjom. Przy tak niskich stopach procentowych inwestycje w aktywa realne powinny być dużo bardziej atrakcyjne w porównaniu z lokatami bankowymi.

Niektórzy wskazują, że współcześnie polityka pieniężna ma mały wpływ na popyt. Jest to jednak wniosek żywcem przeniesiony z krajów zachodnich, które znajdują się w pułapce płynnościowej (zerowe stopy procentowe), przechodzą proces ostrego oddłużania i naprawy bilansów bankowych. U nas warunki są zupełnie inne i polityka pieniężna powinna być skutecznym narzędziem pobudzania popytu.

Trudno mi znaleźć przekonujące powody, dlaczego tak wyraźne odwrócenie polityki makroekonomicznej miałoby nie przynieść wyraźnego odbicia wzrostu gospodarczego.

Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości, publicysta

Jak silne będzie ożywienie gospodarcze w Polsce? Jedni twierdzą, że będzie mizerne, inni, że dość wyraźne. Ja jestem bliżej drugiej grupy. Uważam, że do połowy przyszłego roku może nam się udać osiągnąć wzrost PKB zbliżony do 3 proc., nie wykluczałbym nawet, że w drugim lub trzecim kwartale ten poziom przekroczymy.

Naturalnie kilka czynników będzie nam obciążało gospodarkę i trudno w tym momencie przewidzieć ich siłę. Rząd musi oszczędzać, a zamrożenie płac w administracji i cięcie inwestycji publicznych tłumi popyt. Konsumenci dali w ostatnich kwartałach sygnał, że ich skłonność do wydawania pieniędzy jest wyjątkowo niska i nie wiadomo, kiedy to się zmieni. Koniunktura w strefie euro może wyglądać mizernie. Choć kluczowe tak naprawdę jest przekonanie, głęboko zakorzenione w dyskursie ekonomicznym ostatnich lat, że pokryzysowy świat jest generalnie światem niskiego wzrostu gospodarczego – inaczej uważają tylko Amerykanie, dążący do przywrócenia PKB na przedkryzysową ścieżkę, ale oni są daleko i na wschód od Renu mało kto im wierzy (a szkoda).

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację