To, że tego typu działania blokują procesy restrukturyzacji w polskich spółkach doprowadzając je do poważnych problemów – też w zasadzie nie dziwi. Jednak działanie związkowców PKP Cargo pt. wysyłka listu do premiera, w którym podważają rzetelność procesu przygotowania do prywatyzacji –  to już abstrakcja. Tym bardziej, że jeszcze nie tak dawno związkowcy podpisali porozumienie z władzami PKP Cargo i wywalczyli większość ze swoich wygórowanych postulatów. Co ciekawe, po rozum do głowy powinni pójść nie tylko związkowcy, ale także niektórzy ekonomiści, którzy o dziwo przychylają się do zastrzeżeń związków. Naprawdę rozumiem chęć wycenienia spółki jak najwyżej, jednak bądźmy realistami. Sytuacja w gospodarce jest jaka jest. Zarzuty, że zarząd PKP Cargo celowo zaniża wartość spółki trudno określić inaczej niż jako oderwane od rzeczywistości.

Dziwią też zarzuty dotyczące wyprzedaży majątku. Po pierwsze w tym przypadku planowana jest sprzedaż pakietu mniejszościowego. Ergo, Skarb Państwa wciąż będzie miał kontrolę nad spółką. Środki pozyskane z giełdowego debiutu PKP Cargo pójdą na spłatę zadłużenia PKP SA. Jeśli do debiutu nie dojdzie, konieczne będzie dalsze rolowanie długu przez emisję kolejnych obligacji lub zaciągnięcie kredytów, a to spowoduje wzrost zadłużenia. Jeżeli PKP SA nie będzie w stanie regulować swoich należności, to będzie musiał je wykupić skarb państwa – za co ostatecznie zapłacą podatnicy.

- Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.