Dyskonto w USA nie boli

Nad Wisłą politycy zainteresowali się pierwszą publiczną ofertą akcji PKP Cargo. Nad Tamizą zainteresowanie polityków wzbudziła IPO Królewskiej Poczty. A świat przygląda się planowanej ofercie Twittera.

Publikacja: 27.10.2013 18:19

Dyskonto w USA nie boli

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

I w Londynie, i w Warszawie niektórym politykom nie spodobała się cena emisyjna akcji spółki, która właśnie została sprywatyzowana. Ich zdaniem była za niska

Różnica między politykami znad Wisły, a politykami znad Tamizy jest taka, że ci ostatni odezwali się dopiero po wyjątkowo udanym debiucie giełdowym – cena otwarcia była o 36 proc. wyższa od emisyjnej, a w kolejnych dniach akcje drożały. U nas jeszcze przed debiutem politycy wiedzą, że jest za tanio.

Całkiem niedawno pisałem, że PKP Cargo to Polska w pigułce. Przychody przewoźnika kolejowego silnie zależą od koniunktury gospodarczej. Spółka w swej działalności ma ekspozycję – bezpośrednią lub pośrednią – na wiele branż. Jej funkcjonowanie jest uzależnione od stanu infrastruktury, a ten z kolei po części zależy od nakładów, jakie przeznaczy na modernizację szlaków kolejowych rząd. Sama spółka wymaga dużych inwestycji.

PKP Cargo ma też silne związki zawodowe, co daje ciekawe przełożenie na ryzyko społeczno-polityczne, które występuje w Polsce. No i – jak się ostatnio okazało – jej prywatyzacja zaczęła się upolityczniać.

Z punktu widzenia inwestora indywidualnego IPO Royal Mail różniła się między innymi tym od oferty PKP Cargo, że na akcje brytyjskiej spółki można było składać nie tylko za pośrednictwem biur maklerskich, ale także m.in. przez specjalną stronę internetową (płacąc za nie na przykład kartą debetową, ale nie kredytową).

Ta strona internetowa to bardzo fajny pomysł. Tylko czy do zrealizowania w naszej analogowej krainie, w której nawet w resortach i urzędach centralnych odpowiedzialnych za cyfryzację dominuje papier?

Porzućmy Stary Kontynent i popatrzmy, co się dzieje za Atlantykiem. Twitter, który raźnym krokiem zmierza na giełdę, opublikował widełki ceny emisyjnej. Jak zauważyli analitycy, cena została skalkulowana z dużym dyskontem do notowanych już na giełdzie serwisów społecznościowych.

Eksperci wiedzą, dlaczego to zrobiono: Twitter od chwili publikacji prospektu emisyjnego stara się nie popełnić błędów debiutującego półtora roku wcześniej Facebooka. Cena emisyjna akcji Facebooka została wyśrubowana, a potem przez wiele miesięcy spadała. Twitter, dając na dzień dobry wyraźne dyskonto, chce zminimalizować ryzyko nieudanego debiutu, który mógłby się cieniem położyć na przyszłości spółki.

Autor jest publicystą ekonomicznym

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację