Strajk na kolei, a właściwie jego zapowiedzi, odkąd przyglądam się tej gałęzi transportu przewija się z niezwykłą regularnością. Związkowcy domagają się podwyżek, ulg na przejazdy dla swoich rodzin, gwarancji zatrudnienia... Czasami pojawiają się hasła o ratowaniu polskich kolei. Jednak są mgliste i giną wśród konkretnych żądań finansowych. Wydaje się, że związkowcy pomysłu na kolej nie mają. Mają tylko wolę utrzymania swoich miejsc pracy, za co winić ich nie można.
Chaos na polskiej kolei regionalnej jest jednak ogromny i w znacznej części jest to wina marszałków województw. Marszałkowie są właścicielami spółki Przewozy Regionalne, która działa na terenie całej Polski, obsługując kolejowe połączenia regionalne, codziennie dowożąc setki tysięcy osób do pracy i do szkoły. Marszałkowie, którzy dostali od rządu spółkę, której wcale nie chcieli - nie bardzo wiedzą, co z takim prezentem zrobić. Dalej żyją w przekonaniu, że za połączenia płacą za dużo i ponoszą koszty uruchamiania pociągów przez swoich sąsiadów.
Zamiast jednak przyjrzeć się księgowości, w celu redukcji kosztów uruchamiają swoje spółki, które przejmują obsługę połączeń regionalnych. O tym, że nie jest to łatwy biznes przekonał się niecały rok temu zarząd województwa śląskiego. Marszałkowie - mimo, że nie chcieli spółki kolejowej - są jej właścicielami i jako tacy są odpowiedzialni również za ludzi, którzy dla nich pracują.
W jednym zgadzam się ze związkowcami - budując swoją spółkę można robić to na bazie zakładów i pracowników Przewozów Regionalnych pracujących w danym regionie, tak jak miało to miejsce w przypadku Kolei Mazowieckich. Nikt nie mówi, że marszałek ma zatrudnić wszystkich. Budując równoległą spółkę, konkurencyjną dla tej, którą już się posiada działa się na swoją własna szkodę.
Nie wierze jednak w to, że groźba strajku jest dobrym punktem wyjścia do rozmów. Czy jednak z mającymi postawę roszczeniową związkowcami da się rozmawiać? I czy oni sami swoim postępowaniem nie skłaniają marszałków do budowania równoległych spółek? Łatwiej nie raz coś zbudować od zera niż naprawić.