Widać to także w rosnącej liczbie ofert dla łowców głów – firmy headhunterskie już mają więcej pracy i spodziewają się kolejnego wzrostu popytu na swe usługi. Pracy w Polsce będzie więc więcej. Absolwenci szkół i uczelni zyskają więcej możliwości zdobycia pierwszych doświadczeń zawodowych (choć niekoniecznie zgodnych z wykształceniem), a bezrobotnym łatwiej będzie zdobyć zajęcie i to nawet bez specjalnego wsparcia Urzędów Pracy.
Małe są jednak nadzieje na większą stabilność zatrudnienia, na której teraz tak bardzo zależy zarówno absolwentom, jak i doświadczonych specjalistom i menedżerom (35 proc. z nich w niedawnej ankiecie firmy rekrutacyjnej Antal International wskazało to jako jeden z głównych atutów pracodawcy). Stabilność często kojarzy się z etatem, o którym wielu Polaków nie ma co marzyć przez najbliższe miesiąca, a pewnie i lata. Co prawda niektórzy specjaliści, w tym doświadczeni informatycy o określonych umiejętnościach i dziś mogą przebierać w ofertach etatów, dodatkowo kuszeni podwyżką i atrakcyjnymi benefitami. Jednak takie atrybuty „rynku pracownika" to dziś luksus dostępny już dla niewielu.
Kilka lat kryzysowych zawirowań i niepewności (która zresztą nadal się utrzymuje) sprawiły, że pracodawcy, nawet jeśli potrzebują rąk i głów do pracy, to stawiają głównie na elastyczność zatrudnienia, a więc outsourcing, tzw. umowy śmieciowe, albo pracę tymczasową. I tak będzie do czasu, gdy zmiany demograficzne doprowadzą nas do kolejnego okresu „rynku pracownika".