W jego efekcie zwiększyła się premia za ryzyko, w postaci wzrostu rentowności 10-letnich portugalskich obligacji skarbowych. Na początku czerwca wynosiła ona ok. 5,5 proc., a miesiąc później już ponad 7,3 proc. W tym okresie wzrost 5-letnich portugalskich CDS-ów wyniósł ok. 70 pkt bazowych. Jednakże negatywne konsekwencje na rynkach innych krajów południa Europy były już mocno ograniczone i jedynie tymczasowe. Rentowności 10-letnich obligacji Hiszpanii i Włoch zwiększyły się odpowiednio zaledwie o 58 i 57 pb., a stawki CDS o 13 i 34 pb.
Kryzys rządowy we wrześniu tego roku we Włoszech spowodował wzrost włoskich długoterminowych stóp procentowych jedynie nieznacznie (10-letnich obligacji o ok. 17 pb.) bez wpływu na stopy w Hiszpanii czy Portugalii. Zasadniczy wniosek jest taki, iż sytuacja odbiega znacząco od tej którą widzieliśmy od początku 2010 r. do wiosny 2013 r., kiedy to utrzymywała się solidna korelacja pomiędzy premią za ryzyko dla każdego z tych krajów.
A zatem – co się stało, że zanikło ryzyko zarażenia, czyli powstania takiej sytuacji, w której kryzys w jednym kraju staje się bezpośrednią przyczyną niestabilności finansowej w innych? Jest kilka powodów. Pierwszym było wprowadzenie programu OMT, czyli skupu obligacji, dzięki któremu Europejski Bank Centralny może pomóc krajom dotkniętym kryzysem płynnościowym. Kolejnym czynnikiem może być fakt, iż banki europejskie, jak wynika z danych EBA (European Banking Association), posiadają obecnie w portfelach głównie krajowe obligacje. Dlatego kryzys zadłużeniowy w jednym kraju strefy euro nie ma już negatywnych konsekwencji dla banków w innym kraju.
Nie bez znaczenia jest również wzrost wśród inwestorów świadomości konieczności dywersyfikacji oceny sytuacji w poszczególnych krajach i źródeł kryzysu (rynek nieruchomości w Hiszpanii, niska konkurencyjność we Francji czy Włoszech itd.). Ponadto zniknięcie nierównowag zewnętrznych mierzonych jako deficyt rachunku obrotów bieżących do PKB okazało się korzystne dla autonomii finansowej oraz wskazało rynkom, które kraje mogą pokryć swoje potrzeby pożyczkowe z własnych oszczędności.
Krzysztof Wołowicz główny ekonomista BPS TFI