Na razie zarządzający OFE nie działają aż tak gwałtownie jak rząd. W listopadzie według szacunków kilku biur maklerskich nieznacznie zmniejszyły zaangażowanie w akcje, ale dzięki większej aktywności klientów TFI – trzeciego gracza na rynku – nie wywołało to spadków na giełdzie. Ale już przecena na początku grudnia może wskazywać, że OFE próbują dostosować portfel do nowych zasad.

Z końcem stycznia muszą przekazać do ZUS obligacje skarbowe stanowiące 51,5 procent łącznych aktywów. Problem w tym, że obecnie papiery skarbowe stanowią niespełna 42 procent. Ten niedobór muszą uzupełnić gotówką i innymi aktywami, w tym również akcjami. Zwolennicy tzw. rajdu Świętego Mikołaja czy „efektu stycznia" mogą się czuć zawiedzeni.

Ale dostosowanie wysokości aktywów do wymogów ustawy to tylko początek zmian. Wysoki limit zaangażowania w akcje sprawia, że zarządzający będą musieli dość poważnie przeorganizować swoje portfele. Pewnie odbędzie się to kosztem akcji największych spółek, w których mają najwięcej pieniędzy. Patrząc na zachowanie głównych indeksów w ostatnich miesiącach, niewykluczone, że ten proces już się odbywa.

Najważniejsze z punktu widzenia giełdy będzie jednak to, co wydarzy się od kwietnia do lipca, kiedy to Polacy będą decydować, co dalej z ich składkami. Mam nadzieję, że jeżeli wcześniej nie zrobi tego Trybunał Konstytucyjny, to prztyczka rządowi dadzą właśnie obywatele.