Ruszył pan ostatnio rynkiem, mówiąc, że zacieśnienie w drugim półroczu jest bardziej prawdopodobne niż stabilna polityka pieniężna. Czy to sygnał, aby szykować się na podwyżki kosztu pieniądza?
Te słowa nie były wyrazem stanowiska Rady Polityki Pieniężnej. Powiedziałem to kierując się własnymi analizami, wykonanymi przez kierowany przeze mnie zespół. One potwierdzają to, na co wskazywałem już w drugiej połowie 2013 r. Byłem wtedy jedną z pierwszych osób, która zapowiedziała, że nastąpi ożywienie gospodarcze i widzimy, że ono rzeczywiście ma teraz miejsce. Co więcej, obecne analizy potwierdzają, że ożywienie może być silniejsze niż się spodziewano.
Prognozuje pan, że w III kw. 2014 r. tempo wzrostu gospodarczego sięgnie 4 proc.
Podtrzymuję to, co powiedziałem, że w całym 2014 r. wzrost będzie wyraźnie powyżej 3 proc. I właśnie przyjmując taki scenariusz, odpowiedziałem sobie na pytanie: co mogłoby się stać w polityce pieniężnej. Jeżeli firmuję swoim nazwiskiem optymistyczny scenariusz, to muszę być konsekwentny, stąd moje przekonanie, że zacieśnienie polityki pieniężnej może rozpocząć się już w drugim półroczu tego roku. Jeśli mój scenariusz znajdzie odzwierciedlenie w marcowej projekcji Instytutu Ekonomicznego NBP, to jestem przekonany, że inni członkowie RPP też zaczną myśleć o podwyżkach stóp procentowych. Zapewne w marcu RPP da sygnał rynkowi, co zamierza zrobić w kolejnych miesiącach. Nie wykluczam sygnału, że będziemy szli w kierunku zacieśniania polityki pienieżnej w drugiej połowie roku. Ale jasno to podkreślam, to zależy od nowej projekcji i potwierdzenia, że ożywienie będzie wyraźnie silniejsze.
Gdyby prognozy okazały się optymistyczne, to czy jest możliwe, że do pierwszej podwyżki dojdzie jeszcze w tej połowie roku?