Obawiam się retoryki rządu

Polityka pieniężna nie służy do nakręcania koniunktury, tylko do stabilizowania gospodarki. My zdaliśmy egzamin – mówi Jerzy Hausner, członek Rady Polityki Pieniężnej ?w rozmowie z Agnieszką Kamińską i Krzysztofem A. Kowalczykiem.

Publikacja: 28.01.2014 04:50

Ruszył pan ostatnio rynkiem, mówiąc, że zacieśnienie w drugim półroczu jest bardziej prawdopodobne niż stabilna polityka pieniężna. Czy to sygnał, aby szykować się na podwyżki kosztu pieniądza?

Te słowa nie były wyrazem stanowiska Rady Polityki Pieniężnej. Powiedziałem to kierując się własnymi analizami, wykonanymi przez kierowany przeze mnie zespół. One potwierdzają to, na co wskazywałem już w drugiej połowie 2013 r. Byłem wtedy jedną z pierwszych osób, która zapowiedziała, że nastąpi ożywienie gospodarcze i widzimy, że ono rzeczywiście ma teraz miejsce. Co więcej, obecne analizy potwierdzają, że ożywienie może być silniejsze niż się spodziewano.

Prognozuje pan, że w III kw. 2014 r. tempo wzrostu gospodarczego sięgnie 4 proc.

Podtrzymuję to, co powiedziałem, że w całym 2014 r. wzrost będzie wyraźnie powyżej 3 proc. I właśnie przyjmując taki scenariusz, odpowiedziałem sobie na pytanie: co mogłoby się stać w polityce pieniężnej. Jeżeli firmuję swoim nazwiskiem optymistyczny scenariusz, to muszę być konsekwentny, stąd moje przekonanie, że zacieśnienie polityki pieniężnej może rozpocząć się już w drugim półroczu tego roku. Jeśli mój scenariusz znajdzie odzwierciedlenie w marcowej projekcji Instytutu Ekonomicznego NBP, to jestem przekonany, że inni członkowie RPP też zaczną myśleć o podwyżkach stóp procentowych. Zapewne w marcu RPP da sygnał rynkowi, co zamierza zrobić w kolejnych miesiącach. Nie wykluczam sygnału, że będziemy szli w kierunku zacieśniania polityki pienieżnej w drugiej połowie roku. Ale jasno to podkreślam, to zależy od nowej projekcji i potwierdzenia, że ożywienie będzie wyraźnie silniejsze.

Gdyby prognozy okazały się optymistyczne, to czy jest możliwe, że do pierwszej podwyżki dojdzie jeszcze w tej połowie roku?

Wyższa dynamika wzrostu gospodarczego nie wystarczy, aby Rada zmieniła linię polityki pieniężnej. Projekcja musiałaby pokazać nie tylko optymistyczną ścieżkę wzrostu, ale domknięcie ujemnej luki popytowej w bliskim terminie. Moim zdaniem, a wypowiadam się teraz jako członek Rady, nie jest to nieprawdopodobne. Jeżeli projekcja nie pokaże wyraźnie niebezpieczeństwa presji inflacyjnej, to nie ma powodu, aby ruszać stopy procentowe. Jedno jest pewne – nie zostawimy rynku bez wskazania, w jakim kierunku będziemy działać.

W tym tygodniu poznamy dane o PKB za ubiegły rok. Według prognoz rośliśmy w tempie 1,5 proc. Będzie niespodzianka?

Czy będzie 1,5 proc. czy 1,7 proc., to nie ma to żadnego znaczenia. To są rzeczy które się już stały. Ważna jest natomiast dynamika ożywienia. Jeżeli w IV kw. miało miejsce dalsze przyspieszenie wzrostu, to oznacza, że w gospodarce działają samoczynne mechanizmy napędzające koniunkturę. Stale podkreślam: koniunktury się nie zadaje, ona sama przychodzi i sama odchodzi. Tu działa rynek, mechanizm wzajemnych sprzężeń, który my możemy badać, opisywać, analizować, ale nie możemy ich zaprogramować. Jeżeli czytam wywiad z prezesem znaczącego banku, który mówi, że on ma coraz więcej zapytań dotyczących kredytu inwestycyjnego, to na podstawie tych sygnałów można zbudować jakiś scenariusz dla gospodarki, ale to nie znaczy, że można nią manipulować.

Czyli oczekiwanie, że gdy członkowie RPP zagłosują za niskimi stopami procentowymi, to za chwilę pojawi się wzrost gospodarczy, jest mylne?

Polityka pieniężna jest od utrzymywania gospodarki w stanie bezpiecznej równowagi, nie jest od nakręcania koniunktury. Może zostać użyta do interwencji tylko wtedy, kiedy jest groźba załamania się sfery realnej gospodarki. Tak było w przypadku Stanów Zjednoczonych, gdzie doszło do recesji. Przy czym jest kwestią dyskusyjną, czy to jest dobra polityka czy nie. Moim zdaniem mało kto jest dzisiaj w stanie przewidzieć jej wszystkie konsekwencje. Czymś innym natomiast jest sytuacja kraju, który ma stale wzrost gospodarczy. Wykorzystywanie w warunkach ożywienia gospodarczego polityki pieniężnej do tego, aby nakręcać koniunkturę uważam za kardynalny błąd. Prowadzimy konwencjonalną politykę pieniężną. Gdybyśmy mieli do czynienia z naruszeniem równowagi makroekonomicznej, to pewnie dopuścilibyśmy możliwość stosowania środków niekonwencjonalnych. Tylko, że nie ma powodów, aby u nas je stosować. Po co stosować środki nadzwyczajne kiedy sytuacja nie jest nadzwyczajna? Ta Rada na pewno zostanie oceniona pozytywnie za to, że prowadziłą konwencjonalną politykę pieniężną, nie wykonywała żadnych eksperymentów, nie poddawała się nastrojom i presji. Po prostu trzymała się swego. Wydaje mi się, że to najlepiej pomaga polskiej gospodarce. Robimy, co do nas należy. Polityka pieniężna na pewno nie zawiodła.

A co z drugą stroną, czyli polityką fiskalną? Jaki powinien być idealny policy mix w najbliższych dwóch latach?

Należę do tych, którzy są przekonani, że utrzymywanie przyzwoitego wzrostu gospodarczego to powinien być punkt orientacyjny dla policy mix. Powinniśmy prowadzić politykę, która utrzymuje gospodarkę na ścieżce wzrostu, przy czym nie doprowadzając do zagrożeń makroekonomicznych czyli do przegrzania koniunktury. Konsolidowanie finansów publicznych może być umiarkowane. Rzecz w tym, aby to nie był rezultat twórczej księgowości bądź przechwytywania dodatkowych jednorazowych dochodów, ale reorientacji wydatków z wydatków z socjalnych na wydatki rozwojowe.

Jakie podejście jest panu bliższe?

Według mnie najlepsza dla polskiej gospodarki jest sytuacja, w której będziemy wyrastali z długu mając relatywnie wysoki wzrost gospodarczy, a z drugiej strony będziemy naprawiać finanse publiczne czyli je racjonalizować - nie brać siekierę i ciąć, ale przekierunkowywać wydatki.

Widzi pan takie podejście wśród rządzących?

Jedna strona medalu to jest podejście, a druga strona to jest retoryka. Co do retoryki to coraz bardziej się jej obawiam, ponieważ jest ona podporządkowana wyłącznie kalkulacji politycznej. Nie oczekuję żadnej brawury reformatorskiej od rządzących. Nie jesteśmy w krytycznej sytuacji. Jesteśmy w zupełnie innym momencie niż 20 lat temu i inne są nasze możliwości. Ale nadal po 25 latach transformacji ważne jest, aby politycy dokonywali trudnych wyborów i wyjaśniali społeczeństwu, dlaczego ich dokonują. Ma wrażenie, że naszemu państwu dzisiaj nie wystarczy to, że zauważa objawy choroby, aby podjąć działania. Czekamy, aż będzie zawał. Wszystko robimy na wczoraj i z myślą o tym, żeby zamknąć usta opozycji, a nie rozwiązywać trudne problemy. Przy czym dzieje się tak też w wielu innych krajach, więc pod tym względem nie odstajemy od przeciętnej. Ale powinniśmy mieć ambicję, żeby być lepsi niż przeciętna. Tylko takie myślenie zapewni nam silną pozycję w relacjach międzynarodowych i większą sprawność państwa.

Rozm. Agnieszka Kamińska, Krzysztof. A. Kowalczyk

CV

Jerzy Hausner jest profesorem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, od 2010 r. zasiada w Radzie Polityki Pieniężnej. Był wicepremierem, ministrem gospodarki i pracy w rządach Leszka Millera (2001–2004) i Marka Belki (2004–2005). Autor planu naprawy finansów publicznych (tzw. plan Hausnera).

Ruszył pan ostatnio rynkiem, mówiąc, że zacieśnienie w drugim półroczu jest bardziej prawdopodobne niż stabilna polityka pieniężna. Czy to sygnał, aby szykować się na podwyżki kosztu pieniądza?

Te słowa nie były wyrazem stanowiska Rady Polityki Pieniężnej. Powiedziałem to kierując się własnymi analizami, wykonanymi przez kierowany przeze mnie zespół. One potwierdzają to, na co wskazywałem już w drugiej połowie 2013 r. Byłem wtedy jedną z pierwszych osób, która zapowiedziała, że nastąpi ożywienie gospodarcze i widzimy, że ono rzeczywiście ma teraz miejsce. Co więcej, obecne analizy potwierdzają, że ożywienie może być silniejsze niż się spodziewano.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację