Inaczej strony sporu wciąż powtarzają coraz to bardziej wyrafinowane argumenty udowadniające wcześniejsze tezy. Zamiast szukać rozwiązania, okopują się na swoich pozycjach. Tak właśnie wygląda tzw. dialog klimatyczny pomiędzy Europą a Polską.
Przedstawiciele różnych agend europejskich powtarzają w kółko Polsce, że jedyną możliwą strategią działania jest po prostu dostosowanie się do tzw. wymogów klimatycznych. A Polska na to, że będąc krajem tak bardzo uzależnionym od węgla, nie jest w stanie przeprowadzić tej operacji bez znacznego ograniczenia tempa wzrostu gospodarczego.
Im bardziej UE naciska na nasz kraj, tym bardziej zmuszony jest on użyć weta. Nie jest to rozwiązanie dobre dla żadnej ze stron. Dla Unii – gdyż długo opracowywane plany legną w gruzach. Dla Polski – bo kraj, który blokuje, jest traktowany jako konfliktowy.
Polska 90 proc. energii czerpie z węgla. Ze względu na historię nie chce być uzależniona od jej importu, szczególnie ze Wschodu. Inwestycje w źródła odnawialne są bardzo drogie i nawet bogate Niemcy nie są zadowolone z cen płaconych za zieloną energię przez odbiorców indywidualnych.
Energia atomowa kosztuje, nie tyle jej produkcja, ile wybudowanie bezpiecznych i efektywnych reaktorów. A energia łupkowa to ciągle śpiew przyszłości. Tak czy inaczej, odejście od węgla wymaga olbrzymich nakładów.