Rosja sama nałożyła na siebie sankcje

Jednym z niewielu konkretów, jakie pojawiły się w reakcji na rosyjską inwazję na Krym, jest zapowiedź sankcji ekonomicznych. Te formalne ze strony krajów zachodniej Europy są raczej mało realne, ponieważ w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych nie posiada ona tak dużych źródeł taniej energii, a na dodatek jej gospodarka właśnie wychodzi z dołka.

Publikacja: 06.03.2014 07:23

Rosja sama nałożyła na siebie sankcje

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Ale poza formalnymi sankcjami, na decyzje biznesowe przyszłych inwestorów w Rosji wpływałoby wiele czynników ryzyka kraju, którego sytuacja znacząco pogorszyła się w wyniku konfliktu z Ukrainą. Kombinacja sankcji formalnych i tych nieformalnych, bo wynikających z indywidualnych decyzji biznesowych, wydaje się dużym zagrożeniem dla rosyjskiej gospodarki i tamtego rynku finansowego.

Dzieje się tak, ponieważ Rosja, jak i niektóre z tygrysów BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA – red.), przespała okres wysokich cen surowców i nie zdywersyfikowała swojej gospodarki. Pozostała surowcową monokulturą.

Tymczasem łupkowa rewolucja w USA, w połączeniu z gospodarczym spowolnieniem największych konsumentów surowców, to ceny surowców raczej niższe niż wyższe. A bez surowców rachunek obrotów bieżących Rosji ma deficyt na poziomie 15 proc. PKB, który  ostatnio szybko się pogarszał. Rosja pod wieloma względami przypomina więc inne gospodarki wschodzące, które doświadczyły przegrzania koniunktury. Na dodatek perspektywy wzrostu tej grupy wyglądają znacznie słabiej, niż się do niedawna wydawało. Właśnie dlatego już przed inwazją na Krym z Rosji odpływał kapitał, a rubel od początku roku traci najbardziej ze wszystkich walut rynków wschodzących (ok. -10 proc.).

Żeby zmienić ten obraz, Rosja potrzebuje nowych technologii, wiedzy i inwestycji zagranicznych, które pozwolą rozpędzić nowy silnik wzrostu. Sankcje ekonomiczne – te formalne i nieformalne – mogą utrudnić drogę Rosjan do grupy gospodarek rozwiniętych. A to przecież było przesłaniem exposé prezydenta Putina po jego reelekcji na kolejną kadencję.

Z drugiej strony Rosja jest dziś zupełnie inna od Rosji z czasu kryzysu w 1998 r. Posiada ok. 490 mld dol. aktywów rezerwowych. Wówczas było to ok. 10 mld. To zapewne jeden z powodów podjęcia przez rosyjskich polityków tak ryzykownej dla własnych rynków finansowych decyzji o konflikcie zbrojnym z Ukrainą.

Jednak tutaj też należy zachować ostrożność. Z owych 490 mld dol. tylko około 270 mld dol. to stricte rezerwy walutowe, reszta to środki z rosyjskiego funduszu rządowego, który odkładał dochody z ropy na przyszłość, a także złoto, udziały w MFW itp. Dlatego gdyby Rosja musiała ponownie interweniować na taką skalę jak w poniedziałek, jej rezerwy mogłyby się szybko zbliżyć do poziomu (liczonego jako wielokrotność importu), kiedy kryzys walutowy byłby znacznie bliżej, niż się wszystkim wydaje. I bez tego sytuacja makroekonomiczna kraju nie jest łatwa, a przecież dochodzi ryzyko destabilizacji systemu finansowego.

Scenariusz ograniczonych formalnych sankcji zachodniej Europy nałożonych na Moskwę jest ekonomicznie bezpieczniejszy dla Polski. Ewentualne działania odwetowe Rosji rykoszetem uderzyłyby również w naszą gospodarkę i byłoby to bardzo bolesne. Każde 10 proc. eksportu do Rosji może kosztować Polskę utratę ok. 0,2 pkt proc. wzrostu gospodarczego (najbardziej wrażliwe na sankcje rodzaje żywności to właśnie ok. 10 proc. polskiego eksportu do Rosji). Zniknięcie całej wymiany eksportowej z tym krajem zmniejszyłoby wzrost naszej gospodarki o 2,2 pkt proc. To wymierny koszt sugerujący ostrożność. Miejmy nadzieję, że sama groźba sankcji będzie wystarczająca do zażegnania kryzysu.

Rafał Benecki główny ekonomista ING Banku Śląskiego

Ale poza formalnymi sankcjami, na decyzje biznesowe przyszłych inwestorów w Rosji wpływałoby wiele czynników ryzyka kraju, którego sytuacja znacząco pogorszyła się w wyniku konfliktu z Ukrainą. Kombinacja sankcji formalnych i tych nieformalnych, bo wynikających z indywidualnych decyzji biznesowych, wydaje się dużym zagrożeniem dla rosyjskiej gospodarki i tamtego rynku finansowego.

Dzieje się tak, ponieważ Rosja, jak i niektóre z tygrysów BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA – red.), przespała okres wysokich cen surowców i nie zdywersyfikowała swojej gospodarki. Pozostała surowcową monokulturą.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Ludzie potrafią liczyć. Władza prosi się o kłopoty