Co ma feminizm do zwalczania kryzysu

Unijny PKB mógłby wzrosnąć aż o 12 proc., gdyby stworzyć lepsze warunki dla pracy zawodowej kobiet – pisze szwedzka minister ds. Unii Europejskiej.

Publikacja: 07.03.2014 07:11

Red

Fakt, że kobiety w Europie się kształcą, by potem zostać gospodyniami domowymi, jest gorszy niż drenaż mózgów. Równe szanse kobiet na rynku pracy przyczyniłyby się do wzrostu PKB bardziej niż efektywniejszy handel. Jednak ten aspekt wzrostu gospodarczego się niestety przemilcza.

Na ostatnim forum ekonomicznym w Davos zebrały się tuzy gospodarki i polityki, by dyskutować, jak uzdrowić światową gospodarkę. Przywódcy szybko rozwijających się krajów Azji i południowej Ameryki przyjechali na kontynent, który od ponad pięciu lat boryka się z kryzysem.

Przyspieszyć wzrost

Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by przyspieszyć wzrost. Możliwości jest wiele. Komisja Europejska wylicza, że umowa o wolnym handlu z USA może przyczynić się do wzrostu PKB Unii o 0,5 proc. W koronach szwedzkich oznaczałoby to sumę większą niż 500 mld (235 mld zł).

Kobiety powinny być obecne na rynku pracy dla własnego dobra, ale także dlatego, że Europy nie stać na to, by mieć najlepiej na świecie wykształcone gospodynie domowe

Sprawa uproszczenia procedur sprzedaży usług na terenie UE staje się coraz ważniejsza, ponieważ to usługi są dobrem najczęściej nabywanym przez konsumentów indywidualnych i przedsiębiorstwa. Kupujemy wszystko – od usług bankowych i architektonicznych po opiekę stomatologiczną i weterynaryjną. Nadal istnieje wiele przeszkód, z powodu których pół miliarda Europejczyków nie może ich nabywać w nieskrępowany sposób w krajach członkowskich. Kiedy przeszkody zostaną usunięte, PKB może wzrosnąć aż o 1 proc. Jeśli dojdzie do uproszczenia procedur regulujących zakup towarów i usług przez internet w krajach UE, PKB po raz kolejny się pomnoży – według obliczeń może wzrosnąć o całe 4 proc.

Jest jednak jedna kwestia dotycząca wzrostu gospodarczego, o której elity władzy milczały zdecydowanie zbyt długo – zwiększenie udziału kobiet w rynku pracy. OECD oblicza, że PKB Unii Europejskiej mógłby wzrosnąć aż o 12 proc., gdyby stworzyć lepsze warunki dla pracy zawodowej kobiet. Badania wskazują, że gdyby kobiety pracowały tyle samo co mężczyźni, pozytywnych skutków mogłoby być jeszcze więcej.

Liberalny feminizm miał zawsze za punkt wyjścia niezależność ekonomiczną dającą kobietom możliwość realizacji marzeń. Kryzys finansowy daje powód do uwolnienia tego feminizmu w Europie i przeprowadzenia w poszczególnych krajach koniecznych reform oraz utrzymania ich po zakończeniu kryzysu. Kobiety powinny być obecne na rynku pracy przede wszystkim dla własnego dobra, ale także Europy nie stać na to, by mieć najlepiej na świecie wykształcone gospodynie domowe.

Rośnie rola kobiet

Poziom aktywności zawodowej kobiet różni się znacznie w poszczególnych krajach. W Szwecji jest najwyższy – zawodowo pracują tutaj ponad trzy na cztery kobiety. Jednak w niektórych krajach UE nadal więcej jest gospodyń domowych niż pań czynnych zawodowo. Aby wykorzystać ten ogromny potencjał, musimy podjąć odgórne działania zmieniające uwarunkowania ekonomiczne i polityczne.

Przez wieki władza stanowiła bastion mężczyzn. Kiedy w tym roku w Davos zebrała się światowa elita, tylko 15 proc. delegatów stanowiły kobiety. To spadek w porównaniu z 17 proc. w 2013 r. W 35-osobowej delegacji ze Szwecji znalazły się tylko dwie kobiety – Annika Falkengren i ja. Takim bastionem długo była także Rada Europejska. Podobnie ma się sprawa z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Europejskim Bankiem Centralnym. Od 2005 roku najpotężniejszy kraj europejski reprezentuje w Radzie Europejskiej kobieta – Angela Merkel. Za jej rządów rola Niemiec w UE znacząco wzrosła.

Symboliczne znaczenie ma zatem fakt, że to Merkel jest tym szefem rządu, który po raz pierwszy wyznaczył kobietę – Sabine Lautenschläger – na członkinię potężnego zarządu EBC, ustalającego stopy procentowe w krajach strefy euro.

Symboliczny jest także fakt, że była francuska minister finansów Christine Lagarde, która szefuje MFW, wpisała do agendy rolę kobiet na rynku pracy. Lagarde wygłaszała przemówienia w tak różnych krajach jak Korea Południowa, Birma czy Mali. Myślą przewodnią tych wystąpień było stwierdzenie, że pobudzenie wzrostu gospodarczego jest możliwe dzięki wejściu kobiet na rynek pracy. To przesłanie MFW jest równie ważne dla Europy. Podjęłam zresztą tę kwestię na forum ekonomicznym w Davos.

Plan zmian

W Belgii, Estonii, Francji, Niemczech, Grecji, Irlandii, Luksemburgu, na Malcie, w Holandii, Polsce, Portugalii i Hiszpanii nadal obowiązuje wspólne opodatkowanie małżonków, system, w którym opodatkowana jest rodzina, a nie poszczególni jej członkowie. To sprawia, że kobietom nie opłaca się pracować. Na początku lat 70. wprowadziliśmy w Szwecji osobne rozliczanie się małżonków. Wskutek tego w ciągu dziesięciu lat udział kobiet w rynku pracy zwiększył się z 50 do 70 proc.

Dobry system opieki nad dziećmi nie może być przywilejem bogatych. Musi być dostępny dla wszystkich. Praca musi się opłacać rodzicom także po narodzinach dziecka. Dlatego opieka nad dziećmi powinna być dofinansowywana albo możliwa do odpisania od podatku.

Musi zostać rozbudowany system opieki nad osobami starszymi. Obecnie nieodpłatny obowiązek opieki nad rodzicami spoczywa często na ich dorosłych córkach.

Ważnym elementem nordyckiego modelu równościowego jest zarezerwowanie określonej ilości urlopu rodzicielskiego dla każdego z rodziców. To przyczyniło się do równiejszego podziału obowiązków. Równy podział urlopu rodzicielskiego pomiędzy oboje rodziców skutkuje zmniejszeniem różnic między kobietami a mężczyznami na rynku pracy.

Nie da się utrzymać systemu, w którym kobiety i mężczyźni przechodzą na emeryturę w różnym wieku. Ustalony przez państwo wiek emerytalny powinien być taki sam dla kobiet i mężczyzn.

W czasach, gdy Europa przechodzi najpoważniejszy od lat 30. kryzys gospodarczy, feministkom nietrudno popaść w przygnębienie. Często myślę o łotewskich nauczycielkach i pielęgniarkach, którym obniżono pensję o 25 proc. Myślę też o tym, jak kobiety ponownie doświadczyły, że mężczyzna na rynku pracy to norma, a kobieta to wyjątek.

Jednocześnie jednak kryzys rozbudził feministyczną debatę, dzięki której zajdą kolejne zmiany. Reformy, które 40 lat temu przeprowadzono w Szwecji – dotyczące rozdzielności podatkowej i opieki nad dziećmi – są tematem dyskusji na forum unijnym. Komisja Europejska zaleca krajom UE, by wspierały równouprawnienie jako skuteczne narzędzie wyjścia z kryzysu.

Historia dostarcza wiele przykładów na to, jak w czasie kryzysu kobiety rosły w siłę na rynku pracy, np. od rodziny do fabryki w czasie II wojny światowej. A jeszcze wcześniej – przechodziły od funkcji gospodyni domowej do pracy w sklepie. Ale pamiętamy też, że gdy wojna, kryzys albo inny konflikt zostają zażegnane, kobietom na powrót podcina się skrzydła.

Od dawna ostrzegano przed odpływem talentów – drenażem mózgów (ang. brain drain). Ale jeszcze poważniejszym problemem jest „brain in vain" – to, że kobiety zdobywają wyższe wykształcenie i potem go nie wykorzystują. My, Szwedzi, nie zamierzamy spocząć na laurach. Kobieta w Szwecji nadal zarabia przez całe swoje życie średnio 3,6 mln koron (1,7 mln zł) mniej niż mężczyzna. Nie trzeba być Marią Skłodowską-Curie, by dostrzec pewną ciekawą prawidłowość. Otóż w 2011 r. kobiety w Szwecji wykorzystały 76 proc. dni wolnych przysługujących na dziecko, a mężczyźni 24 proc. To ma wpływ na równouprawnienie. Z kolei na grubość portfela i wysokość emerytur wpływa to, że jedna trzecia pracujących kobiet i tylko co dziesiąty mężczyzna pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Feministyczna podróż Szwecji jeszcze się nie skończyła. A w wielu krajach Europy dopiero się zaczyna.

—Birgitta Ohlsson ?w centroprawicowym rządzie premiera Fredrika Reinfeldta reprezentuje Ludową Partię Liberałów

Fakt, że kobiety w Europie się kształcą, by potem zostać gospodyniami domowymi, jest gorszy niż drenaż mózgów. Równe szanse kobiet na rynku pracy przyczyniłyby się do wzrostu PKB bardziej niż efektywniejszy handel. Jednak ten aspekt wzrostu gospodarczego się niestety przemilcza.

Na ostatnim forum ekonomicznym w Davos zebrały się tuzy gospodarki i polityki, by dyskutować, jak uzdrowić światową gospodarkę. Przywódcy szybko rozwijających się krajów Azji i południowej Ameryki przyjechali na kontynent, który od ponad pięciu lat boryka się z kryzysem.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację