Groclin ma być firmą globalną

Andre Gerstner | W skali kontynentu jesteśmy firmą małą. Musimy zwiększyć „masę", by przetrwać. W Europie konsolidacja dostawców i presja na ceny są ogromne – mówi nowy szef dostawcy przemysłu motoryzacyjnego.

Publikacja: 29.05.2014 02:15

Groclin ma być firmą globalną

Foto: materiały prasowe

Red

Rz: Jak pan trafił do Groclinu?

Szukałem na Ukrainie fabryki do kooperacji. W Groclinie o tym usłyszeli i skontaktowali się ze mną. Szybko z panem Zbigniewem Drzymałą doszliśmy do wniosku, że możemy połączyć siły.

Tak gładko przekazał władzę w firmie? To bardzo charyzmatyczny lider.

Rzeczywiście, pod względem charakteru jesteśmy bardzo podobni. Mamy nawet ten sam znak zodiaku – Lew. Jednak Zbigniew Drzymała chciał się wycofać z zarządzania ze względu na stan zdrowia. Chodziło mu o zapewnienie ciągłości i dalszego rozwoju firmy. Przez rok był moim mentorem, wprowadzał mnie w świat giełdy, w sprawy, w których ma już 15 lat, a nawet więcej, doświadczenia. Teraz będzie dalej z nami współpracował jako doradca zarządu. Ma też tytuł honorowego prezesa i założyciela. Jego rodzina wciąż ma 25 proc. akcji i dalej chce brać udział w rozwoju spółki.

Co przejęcie sterów przez pana oznacza dla firmy?

Strategię grupy przyjęliśmy już rok temu, gdy Inter Groclin Auto połączył się z Kabel-Technik-Polska. Wtedy uzgodniliśmy ze Zbigniewem Drzymałą, że rozwijamy grupę w kierunku trzech segmentów: siedzeń do aut, wiązek elektrycznych dla segmentu automotive oraz produkcji szaf sterowniczych i elektryki dla kolei. Wówczas też zdecydowaliśmy, że w ciągu roku obejmę stanowisko prezesa.

Takiego sukcesu jak w Polsce w Niemczech raczej nie mógłbym odnieść

Groclin przejmuje właśnie niemiecką firmę SeaTcon zajmującą się rozwojem i produkcją siedzeń do aut. Macie też list intencyjny w sprawie kupna niemieckiego Car Trim Holding. Czemu służą te akwizycje?

Rośniemy szybko organicznie, bo o 30 proc. w skali roku. Jednak w produkcji siedzeń i poszyć mamy tylko 2–3 proc. rynku (produkujemy je dla 400 tys. aut rocznie). W skali europejskiej jesteśmy więc firmą małą. Musimy zwiększyć masę i wykorzystać efekt skali, by przetrwać. W Europie konsolidacja dostawców i presja na ceny są ogromne. Jeśli przejmiemy Car Trim z jego garbarnią, wytwórniami pianki i konstrukcji stalowych, będziemy w stanie robić całe siedzenia. W ten sposób wrócimy do kompetencji, które Groclin miał 15 lat temu. W najlepszych czasach Groclin miał na samych poszyciach do foteli 600 mln zł obrotów, teraz jedną trzecią tego. Bez rozbudowy fabryk i bez przejęć możemy osiągnąć miliard złotych obrotów, czyli dwa razy więcej niż obecnie. Na pewno krokiem w tym kierunku są podpisane właśnie umowy z Volkswagenem i Faurecią warte 150 mln euro.

Na razie Groclin ma sześć  fabryk w Polsce, jedną na Ukrainie i jedną w Niemczech. Będziecie budować za granicą kolejne, skoro macie rezerwy?

Jeśli kupimy Car Trim, przejmiemy jego zakłady w Czechach oraz w Bośni i Hercegowinie. Ten ostatni kraj jest dla nas cenny także dlatego, że stanowi kosztową alternatywę dla Ukrainy. W dłuższej perspektywie będziemy musieli iść za naszymi odbiorcami i budować fabryki na różnych kontynentach – tam, gdzie jest przyszłość rynku samochodowego i największy wzrost sprzedaży, czyli w krajach Azji, w Ameryce czy Rosji. Chcę, by Groclin stał się firmą globalną. Nie mogę teraz jednak zadeklarować, że będzie tak za dwa lata czy za pięć.

To gdzie mogłaby zostać zbudowana pierwsza zagraniczna fabryka poza Ukrainą?

W Rosji. Mamy duże zamówienia od Nissana dla jego fabryki w Petersburgu. Na razie wszystko wytwarzamy w Polsce, ale za 2–3 lata zapewne będziemy to robić w zlokalizowanej w pobliżu fabryce.

Jak można sfinansować ekspansję firmy, która jeszcze niedawno była w tarapatach?

Dzisiaj zadłużenie grupy jest wysokie w stosunku do wyników. Kryzys w branży motoryzacyjnej, który rozpoczął się w 2008 roku, uderzył w firmę w chwili poważnych inwestycji, wyrządzając duże szkody. To wielkie dokonanie pana Drzymały, że udało mu się w takich warunkach ustabilizować firmę. Ale teraz kredyty nie wchodzą już w grę. Możemy inwestować z własnych środków albo poprzez emisje obligacji lub akcji.

Na ile kryzys na Ukrainie jest dla was zagrożeniem?

Fabryka w Użgorodzie produkuje dla BMW i Opla i eksportuje do Unii. Nie sprzedaje na rynku ukraińskim ani rosyjskim. Na razie więc, w związku z osłabieniem się hrywny, koszty nam znacznie spadły. Wierzę, że konflikt na Ukrainie zostanie rozwiązany w sposób pokojowy. W czasie pomarańczowej rewolucji było jeszcze większe zamieszanie, a nie mieliśmy ani dnia przestoju. Faktem jest jednak, że zagrożenia związane z destabilizacją gospodarki istnieją. Pod presją klientów musieliśmy zrezygnować z planów budowy kolejnej fabryki w Dolinie koło Stryja. Ukraina jest dla mnie bardzo ważna ze względu na korzenie ze strony matki.

A Polska? Na ile związał pan swój los z naszym krajem?

Mam żonę Polkę i dzieci. Gdy wracam z delegacji zagranicznych do Poznania, to mam poczucie, że wracam do domu. Choć kibicuję Bayernowi Monachium, regularnie bywam na meczach Lecha. Właściwie to w połowie już czuję się Polakiem. Zastanawiam się nawet, czy nie wystąpić o polskie obywatelstwo.

Niemiec w firmie Drzymały, którego przodek był symbolem oporu...

Tak, było trochę komentarzy na mój temat. Dla mnie najważniejsze jest jednak, co mówią ludzie, z którymi pracuję. Mówię po polsku i to mi bardzo pomaga. Podoba mi się tu otwartość i ciepło między ludźmi. Z partnerami w biznesie łatwiej można budować relacje prywatne. W Polsce są większe możliwości rozwoju. Niemcy są już krajem ustabilizowanym, a ich mieszkańcy bronią tego, co mają, zamiast myśleć o szybkim rozwoju. Takiego sukcesu jak tu, tam raczej nie mógłbym odnieść.

—rozmawiał Paweł Rożyński

Andre Gerstner

(37 lat) od 30 kwietnia prezes Groclinu. Trafił do firmy dziesięć miesięcy wcześniej po połączeniu spółki z Kabel-Technik-Polska. Został wtedy właścicielem 52,5 proc. akcji Groclinu. Studiował ekonomię na Technische Universität w Dreźnie. W latach 2003–2006 był z zarządzie Kabel-Technik-Polska. W 2006 r. w drodze wykupu menedżerskiego przejął nad firmą kontrolę.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem