Choć odruch empatii każe okazać im solidarność, rozum mówi: nie możecie blokować inwestycji, od których zależy nie tylko los polskiej energetyki, ale i blisko 3 mln ludzi pracujących w krajowym przemyśle.
Węgiel brunatny jest obecnie najtańszym paliwem do produkcji energii elektrycznej w naszym kraju, a w interesie gospodarki jest utrzymanie jak najniższych jej kosztów. Tu powinniśmy upatrywać przewagi konkurencyjnej Polski, bo np. niskie dziś płace z czasem pójdą w górę i przestaną być wabikiem przyciągającym inwestycje. Jeśli nie zachowamy także kontroli nad kosztami energii, za kilka, kilkanaście lat zobaczymy, jak firmy przenoszą fabryki za granicę, zwalniając tysiące pracowników.
Tania energia staje się dziś na świecie siłą napędową reindustrializacji – choćby ?w USA. Amerykanie czerpią ją z gazu z łupków. U nas łupki okazały się mirażem: nie dość, że biurokracja podstawia im nogę, to struktury geologiczne w Polsce są dużo bardziej złożone niż w USA, co podnosi koszty wydobycia.
Na węgiel kamienny nie liczmy. Już teraz nie wytrzymuje konkurencji cenowej z importem. Atom w Polsce to nadal pieśń dalekiej przyszłości. Nie ma więc wyjścia – jeśli chcemy tanich krajowych źródeł energii, musimy postawić na węgiel brunatny. I zapewnić energetykom dostęp do jego pokładów.