Obniżka stóp byłaby teraz błędem

Nasiliła się rynkowo-medialno-polityczna presja na RPP, aby na skutek osłabienia ożywienia oraz niższej niż oczekiwano inflacji poluzowała politykę pieniężną.

Publikacja: 02.09.2014 10:33

Radosław Bodys

Radosław Bodys

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Tego rodzaju presja na banki centralne często się pojawia po przedłużającym się okresie odchyleń inflacji lub wzrostu gospodarczego od poziomów „optymalnych", kiedy łatwiej jest podważyć skuteczność polityki banku centralnego i próbować na nią wpłynąć. Momenty te często są punktami zwrotnymi cyklu, a decyzje podejmowane w takich okolicznościach przez bank centralny są ex post oceniane jako błędne. Dlaczego błędem może się okazać tak pożądana przez niektórych obniżka stóp procentowych? Uważamy, że obniżka – gdy jej potrzeba jest wątpliwa, skutki niewielkie, a potencjalne koszty wysokie – może być błędem z co najmniej pięciu powodów.

Po pierwsze, spadek inflacji ma charakter egzogeniczny, na co polityka pieniężna ani nie jest w stanie, ani nie powinna reagować. Trwająca od kilkunastu miesięcy dezinflacja, która w lipcu br. doprowadziła do pierwszego w nowoczesnej historii polskiej gospodarki ujemnego poziomu inflacji, to w głównej mierze efekt najgłębszego od ponad dekady spadku cen żywności. Gdyby ceny żywności w latach 2013–2014 zachowywały się zgodnie z sezonowym wzorcem (tj. przeciętnymi zmianami w okresie 2003–2012), to inflacja CPI byłaby obecnie wyższa o 1,0–1,5 pkt proc., plasując się w pobliżu dolnej granicy dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego. Poziom krajowej inflacji był w ciągu ostatnich dwóch lat zaniżany przez silną aprecjację kursu EUR/USD, która obniżając inflację w strefie euro, przyczyniała się do „importu" dezinflacji do Polski, obniżając zarówno inflację CPI, jak i inflację bazową. Coraz bardziej akomodacyjna polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego doprowadziła jednak do silnego osłabienia EUR względem USD w ostatnich miesiącach, co oznacza wygaśnięcie wpływu tego czynnika na inflację w Polsce.

Po drugie, według naszych analiz neutralna realna stopa procentowa – tj. stopa niepodwyższająca i nieobniżająca wzrostu gospodarczego i inflacji – wynosi dla Polski 2,5 proc. Realny poziom stopy referencyjnej NBP znajduje się obecnie nieco powyżej tego poziomu, jednak ma to miejsce przy ujemnej inflacji, która jest powszechnie postrzegana jako przejściowa. Przy konsensusie prognoz inflacji za 12 miesięcy na poziomie 1,9 proc. (konsensus agencji Reutera z 7 sierpnia br.), realna stopa procentowa deflowana przyszłą inflacją wynosi zaledwie 0,6 proc, a więc ok. 200 ptk bazowych poniżej stopy neutralnej. Oznacza to, że biorąc pod uwagę perspektywy inflacji, bieżąca polityka pieniężna jest luźna.

Po trzecie, doświadczenia ostatniego globalnego kryzysu pokazują, że polityka pieniężna to nie tylko narzędzie do osiągania celu inflacyjnego, ale również mechanizm zarządzania ryzykiem procesów gospodarczych. Globalna gospodarka stoi obecnie przed wyzwaniem w postaci konieczności „normalizacji" polityki pieniężnej, tj. stopniowego wycofywania się z polityki wyjątkowo niskich stóp procentowych. Zarządzanie tym procesem jest szczególnie istotne w tzw. gospodarkach wschodzących, dla których w świetle naszych analiz bieżące realne stopy procentowe odchylają się od neutralnych poziomów bardziej niż w przypadku gospodarek rozwiniętych.

Sugeruje to istnienie ryzyka narastania w średnim okresie nierównowagi w gospodarkach wschodzących. Zarządzanie ryzykiem procesów gospodarczych powinno być jednym z aspektów branych pod uwagę przez RPP. Zważywszy, że według badań NBP obniżka stóp procentowych o 25–50 pb podnosi dynamikę PKB w ciągu kilku kwartałów zaledwie o 0,1–0,2 pkt proc., powstaje pytanie, czy wyceniana obecnie przez rynek obniżka stóp procentowych w mniej więcej takiej skali ma sens. Czy warto obniżać stopy w sytuacji, gdy skuteczność obniżki w pobudzaniu koniunktury jest niewielka, jej zasadność wątpliwa, a potencjalne koszty wysokie.

Po czwarte, na konieczność dostosowania krajowej polityki pieniężnej nie wskazują trendy w sektorze bankowym. Mimo rosnących marż banków wartość portfela kredytów rośnie w tempie 6 proc. (przy wzroście sprzedaży nowych kredytów), a banki informują NBP o spodziewanym wzmocnieniu popytu na kredyt ze strony przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Przy względnie stabilnych stawkach rynku pieniężnego od ostatniego kwartału ub.r. średnie oprocentowanie depozytów ogółem wzrosło w II kwartale br. do 2,34 proc. z 2,22 proc. w IV kwartale 2013 r., gdy dość wyraźne było przekonanie, że w trakcie 2014 r. RPP rozpocznie podwyżki, a nie obniżki stóp procentowych. Wzrost oprocentowania depozytów przy silnym popycie na kredyt pokazuje, że koszt kredytu nie jest obecnie barierą dla ożywienia akcji kredytowej i wzrostu gospodarczego. Wzrost oprocentowania depozytów w bankach, w przypadku niektórych terminów powyżej stopy referencyjnej NBP, oznacza że stopa procentowa banku centralnego znajduje się poniżej poziomu równowagi.

Dodatkowe obniżki stóp procentowych mogą bankom utrudnić pozyskanie stabilnego i taniego finansowania akcji kredytowej, gdyż atrakcyjność depozytów względem alternatywnych form lokowania kapitału już jest bardzo niska.

Po piąte, od lipca 2013 roku, kiedy Rada Polityki Pieniężnej zakomunikowała koniec cyklu obniżek stóp procentowych, w gospodarce nie zaszły zmiany, które w porównaniu z projekcjami NBP z tamtego okresu wskazywałyby na konieczność wznowienia łagodzenia polityki pieniężnej. W szczególności nie stało się w naszej ocenie nic, co uzasadniałoby porzucenie deklaracji, że polityka pieniężna w Polsce może zachować swój konwencjonalny charakter, co przedstawiciele Rady zdefiniowali jako możliwość utrzymania dodatniego realnie poziomu stóp procentowych NBP.

Uważamy, że ulegając rynkowo-medialno-politycznej presji, Rada Polityki Pieniężnej wydaje się mieć więcej do stracenia niż zyskania. Niewykluczone, że obniżając w tej fazie cyklu stopy procentowe, Rada popełniłaby grzech procyklicznej polityki pieniężnej jak w przypadku podwyżki stóp procentowych w maju 2012 r.

Radosław Bodys, ?główny ekonomista PKO BP, ?Piotr Bujak, ?starszy ekonomista PKO BP

Tego rodzaju presja na banki centralne często się pojawia po przedłużającym się okresie odchyleń inflacji lub wzrostu gospodarczego od poziomów „optymalnych", kiedy łatwiej jest podważyć skuteczność polityki banku centralnego i próbować na nią wpłynąć. Momenty te często są punktami zwrotnymi cyklu, a decyzje podejmowane w takich okolicznościach przez bank centralny są ex post oceniane jako błędne. Dlaczego błędem może się okazać tak pożądana przez niektórych obniżka stóp procentowych? Uważamy, że obniżka – gdy jej potrzeba jest wątpliwa, skutki niewielkie, a potencjalne koszty wysokie – może być błędem z co najmniej pięciu powodów.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację