Made in Poland, czyli tanio i dobrze

Gdyby zapytać przeciętnego Polaka, z jakimi produktami kojarzą nas obcokrajowcy, z dużym prawdopodobieństwem padnie odpowiedź, że z wódką. Ostatnio padać mogą także – jedzone na złość Władimirowi Putinowi – jabłka.

Publikacja: 03.09.2014 01:25

Beata Drewnowska

Beata Drewnowska

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Jednak nadal niewiele osób wie, że wyrośliśmy na potęgę meblarską. Nasze szafy i stoły masowo kupują Niemcy, a rynek francuski zdobywają meble do przychodni i szpitali. Taka ekspansja nie wszystkim się podoba, co nie dziwi w czasach spowolnienia, gdy każdy punkt procentowy udziału w rynku jest na wagę złota.

Niepokoją natomiast metody stosowane przez konkurencję, bo świadczą o odradzaniu się protekcjonizmu w UE. Związek Niemieckiego Przemysłu Meblowego poskarżył się nawet do Brukseli, że nasi meblarze zalewają ich tanimi produktami. Winne temu są rzekomo dotacje unijne na modernizację zakładów.

Biorąc pod uwagę brukselską biurokrację, na wyniki śledztwa trzeba będzie poczekać. A to z pewnością jest na rękę niemieckim meblarzom. Ich działania wskazują bowiem na typowy czarny PR, który żywi się rzuconą w eter plotką.

Polskie produkty, znane z dobrej jakości i konkurencyjnej ceny, już nieraz musiały zmierzyć się z atakami. Nagonkę na naszą żywność przeprowadzili Czesi i Słowacy. Przez Czechy przetoczyła się też fala krytyki pod adresem polskich okien. Ich jakość podważali już także Włosi.

O takie ataki byłoby trudniej, gdyby nie anonimowość naszych produktów. Niestety, nadal nie mamy silnych międzynarodowych marek, które budowałyby swój wizerunek i reputację poprzez kampanie promocyjne w innych krajach.

Nie wszystko da się wytłumaczyć brakiem pieniędzy. Bywa, że firmy nie widzą potrzeby tworzenia strategii marketingowej, bo rozleniwiają je rosnące przychody eksportowe. A przecież przewagi konkurencyjne pewnego dnia się skończą. Warto przygotować się na to już teraz.

Jednak nadal niewiele osób wie, że wyrośliśmy na potęgę meblarską. Nasze szafy i stoły masowo kupują Niemcy, a rynek francuski zdobywają meble do przychodni i szpitali. Taka ekspansja nie wszystkim się podoba, co nie dziwi w czasach spowolnienia, gdy każdy punkt procentowy udziału w rynku jest na wagę złota.

Niepokoją natomiast metody stosowane przez konkurencję, bo świadczą o odradzaniu się protekcjonizmu w UE. Związek Niemieckiego Przemysłu Meblowego poskarżył się nawet do Brukseli, że nasi meblarze zalewają ich tanimi produktami. Winne temu są rzekomo dotacje unijne na modernizację zakładów.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne