Czy polska gospodarka cierpi na wyprowadzaniu zysków z polski do tzw. rajów podatkowych?
Jeżeli cierpi to nie tyle gospodarka, co dochody budżetu. Dla samej gospodarki niższy poziom obciążeń podatkowych firm, które tę gospodarkę tworzą, jest raczej korzystny. Firmy w niższym stopniu obciążone podatkami mają swego rodzaju przewagę konkurencyjną, mogą więcej środków przeznaczać na inwestycje, innowacje, czy po prostu więcej płacić swoim pracownikom – do czego rozwiązania podatkowe też mogą je zachęcać.
Oczywiście samo istnienie rajów podatkowych jest pewnego rodzaju nieuczciwą konkurencją. Wśród rajów podatkowych można też wymienić bogaty i głośny ostatnio Luksemburg, jednak generalnie na zjawisku rajów podatkowych cierpią raczej w większości dochody podatkowe bogatszych państw, oferujących swoim obywatelom wysoki poziom usług publicznych i hojne systemy zabezpieczeń socjalnych, które z czegoś trzeba finansować. Z punktu widzenia ogółu podatników, zwłaszcza w tych bogatych Państwach, jest to więc zjawisko niekorzystne.
Jednak trzeba też pamiętać, że firmy działające w Polsce, przynajmniej te największe, działają również w określonym otoczeniu międzynarodowym. A na poziomie międzynarodowych koncernów legalne maksymalizowanie korzyści wynikających z istniejących w niektórych Państwach rozwiązań podatkowych bardziej korzystnych niż w innych państwach jest zupełnie powszechne. Korzystają z tego zupełnie jawnie i otwarcie właściwie wszyscy międzynarodowi giganci. Dzieje się to w zasadzie przy cichym przyzwoleniu rządów, które czasem pomimo werbalnych deklaracji składanych dla celów politycznych, w rzeczywistości nie do końca mają ochotę podejmować działania, które godziłyby w interesy tych flagowych okrętów ich gospodarek.
Jeżeli Polska chciałaby samodzielnie walczyć z ogólnoświatowym zjawiskiem rajów podatkowych, należałoby być bardzo ostrożnym żeby przy okazji nie wylać dziecka z kąpielą i nie ograniczać polskim firmom możliwości konkurowania na światowych rynkach – do czego staramy się aspirować, i żeby z drugiej strony nie zniechęcać światowych gigantów do inwestowania pieniędzy w Polsce. Polska gospodarka i – paradoksalnie – dochody polskiego budżetu, mogłyby na tym wręcz ucierpieć.