Z drugiej strony jednak galerie kuszą możliwością załatwienia kilku spraw naraz. Nie licząc bogatej oferty sklepów, mają też apteki czy punkty pocztowe. Do tego kino, kawiarnie i restauracje. To wszystko sprawia, że centra handlowe zdobyły serca i portfele polskich konsumentów.
Ich gwiazda wprawdzie nadal świeci, ale już nieco słabszym światłem niż jeszcze kilka lat temu. Z badania FootFall Index przygotowywanego przez firmę Experian wynika, że od stycznia do listopada 2014 r. liczba wizyt w centrach handlowych będzie o 5 proc. niższa niż w tym samym czasie przed rokiem. Powodów może być kilka. Maleje liczba odwiedzających galerie przy okazji robienia zakupów spożywczych w hiper- czy supermarketach. Przerzucamy się bowiem coraz częściej na małe i średnie sklepów typu convenience. Swoje zrobił także boom na dyskonty.
Przybywa również tych, którym galerie – oferując niemal to samo – zwyczajnie się znudziły. Wolą zrobić zakupy na przykład w internecie, gdzie łatwiej znaleźć coś oryginalnego. Coraz częściej też zamiast wypić kawę w tzw. sieciówce między sklepami z bielizną a butami, wolimy odwiedzić jeden z niezależnych lokali w mieście.
Na znudzenie klientów nakłada się rosnąca konkurencja. Trudno dziś znaleźć nawet średniej wielkości miasto, w którym nie byłoby co najmniej jednej dużej galerii. W efekcie centra prześcigają się w pomysłach na przyciągnięcie klientów. Karty prezentowe, huczne świętowanie urodzin z udziałem gwiazd czy pokazy mody – to tylko niektóre z nich. Na razie działają. Pytanie tylko jak długo.