Już od paru dni obserwujemy spadek stawki LIBOR dla franka szwajcarskiego. Osiągnęła ona już poziom -0,74 proc., co sprawia, że odsetkowa część rat płaconych przez polskich kredytobiorców znacząco zmaleje. Eksperci wyliczają, że – uwzględniając łączny efekt zwyżki kursu franka oraz obniżenia stóp procentowych – wysokość rat w przypadku osób spłacających 25-letni kredyt w szwajcarskiej walucie powinna wzrosnąć o 12 proc. Jednak, jeśli ta tendencja będzie kontynuowana w kolejnych dniach, efekt może być mniej bolesny dla frankowiczów. Otóż, dolny zakres przedziału wahań stawki LIBOR jest obecnie ukształtowany na poziomie -1,25 proc., co oznacza, że raty kredytów mogą zmaleć, i to o ok. 7 proc. W takiej sytuacji raty odsetkowe byłyby ujemne, a klienci banków spłacaliby jedynie kapitał.
Są duże szanse na to, że Szwajcarski Bank Narodowy będzie dalej obniżał stopy procentowe. W takim wypadku nie można wykluczyć, że wpływ niedawnych zawirowań na raty kredytów okaże się tylko nieznacznie niekorzystny lub – w skrajnie optymistycznym przypadku – wręcz pozytywny.
Widać wyraźnie, że katastrofy 530 tys. pożyczkobiorców zadłużonych w szwajcarskiej walucie unikniemy. Tsunami, które miało nadejść, okaże się tylko burzą. Mieli rację ci, którzy zalecali spokój. Drogi frank bowiem, tak jak gorączka – z czasem przejdzie. Nie oznacza to jednak, że lekarstwo jest niepotrzebne. Jest jak najbardziej konieczne i jak najszybciej należy je zastosować. Stąd apel ZBP do banków. Jeśli zareagują błyskawicznie, okaże się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.