Od kilku miesięcy pani profesor uprawia krucjatę przeciwko porozumieniu TTIP czyli Transatlantyckiemu Partnerstwu Handlowo-Inwestycyjnemu między Europą a Ameryką. Dla Polski to porozumienie będzie oznaczało totalną katastrofę: „dalszą destrukcję przemysłu w wyniku dopuszczenia do nieograniczonej konkurencji ze strony amerykańskich korporacji, a także zagrożenie dla rolnictwa, konsumentów, środowiska naturalnego i praw pracowniczych. TTIP to czynnik napędzający dalszą prywatyzację służby zdrowia i edukacji".
Są już dowody historyczne. „Okres 20 lat udziału Meksyku w porozumieniu NAFTA, zaowocował drastycznym wzrostem nierówności społecznych" – mówi pani profesor. Tyle, że to nieprawda. Współczynnik Gini w Meksyku był bardzo wysoki, gdy weszła w życie NAFTA, nadal jest wysoki, ale zmalał, a nie wzrósł.
Och, nie bądźmy drobiazgowi. Dane są niepotrzebne, jeśli wszystko jest takie proste. U „podstaw umowy transatlantyckiej leży wcielana od dłuższego czasu w życie neoliberalna ideologia ekonomiczna" i plany deregulacji, znoszenia nie tylko ceł, ale i barier pozataryfowych. Potem ten budzący zgrozę akt uchwali parlament europejski i parlamenty narodowe. Jak to możliwe? W prostym świecie pani profesor „przy obowiązywaniu dyscypliny klubowej w parlamencie, lobbyści TTIP w zasadzie muszą, dostępnymi sobie sposobami, pozyskać poparcie dla tej umowy tylko ze strony niewielkiej liczby posłów decydujących, jak dany klub ma głosować. Reszta parlamentarzystów może zachować się całkiem biernie i nie wnikać w istotę tej umowy" . Ułatwi im to „dominacja w mediach poglądów sponsorowanych przez te podmioty zagraniczne i krajowe, które oczekują dla siebie największych korzyści". Krótko mówiąc posłów przekupią lobbyści, a dziennikarzy - korporacje.
Szczególne protesty budzi idea wprowadzenia do TTIP instytucji arbitrażu. Pani profesor mówi: „Praktyka pokazuje, że szanse wygrania przez państwo sporu przed sądem arbitrażowym są nieznaczne, gdyż na ogół wygrywają inwestorzy". Znowu - dane (według UNCTAD) są jednak inne. Jak podaje Konrad Niklewicz z Instytutu Obywatelskiego w arbitrażu 26 proc. sporów państwo unijne - korporacja zakończyło się ugodą, 50 proc. rozstrzygnięciem na korzyść państwa, a 24 procent na korzyść inwestora. Takie są liczby? Tym gorzej dla nich.
Zaczęliśmy od neoliberalizmu, to na nim skończymy. „W Stanach Zjednoczonych na skutek neoliberalizmu działającego przez ostatnie 20 i więcej lat – dobija w jednym z wywiadów potwora pani profesor Oręziak - nastąpiło ogromne zubożenie znacznej części społeczeństwa. 1 procent społeczeństwa przechwytuje jedną połowę dochodu, a 99 proc. drugą". Tymczasem udział dochodów górnego jednego procenta w dochodach ogółem wynosił w USA 14,6 proc w 2011 roku (inne źródła podają kilka punktów więcej). Udziały w dochodzie po opodatkowaniu były jeszcze niższe. Połowa, o której opowiada pani profesor, to czysty wymysł.