Mało tego, w pierwszym naborze wszystkie projekty z Polski dostały dofinansowanie, a rodzimi beneficjenci zgarnęli ponad 40 proc. dostępnej puli.
Powód do radości? Na pewno. Jednak może to oznaczać coś więcej, a mianowicie od dawna oczekiwany przełom na polskiej kolei w pozyskiwaniu pieniędzy z UE. Jeszcze niedawno trwały rozmowy pomiędzy polskim rządem a Komisją Europejską (KE), w których rząd postulował przesunięcie na inwestycje drogowe części przyznanych kolei unijnych euro z puli na lata 2007–2013. Bruksela się nie zgodziła i spółki kolejowe mają do końca 2015 r. nóż na gardle, aby w terminie zakończyć i rozliczyć dotowane projekty.