Zapłacą przyszli emeryci

Miałem nadzieję, że Andrzej Duda okaże się cynicznym graczem politycznym i o wyborczej obietnicy przywrócenia dawnego wieku emerytalnego zapomni nazajutrz po przeprowadzce do Pałacu Prezydenckiego.

Publikacja: 21.09.2015 22:00

Krzysztof Adam Kowalczyk

Krzysztof Adam Kowalczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Niestety, nie zapomniał. Niestety dla przyszłych emerytów i całej gospodarki.

Propozycja prezydenta narusza równowagę systemu zabezpieczenia społecznego, i tak już chwiejną z powodu niskiej dzietności Polaków. Nasze bieżące składki są natychmiast wypłacane dzisiejszym emerytom. ZUS nie inwestuje ani grosza, zapisuje tylko na naszych kontach obietnicę wypłaty świadczeń w przyszłości.

Wartość tej obietnicy i wypłacalność systemu zależy przede wszystkim od liczebności młodszych pokoleń. A z tym jest fatalnie. Bo Polacy chcą mieć wyższe emerytury, ale nie chcą rodzić i wychowywać dzieci. Dlatego o ile dzisiaj jednego emeryta utrzymuje mniej niż czterech pracujących, o tyle w 2050 r. – jeśli ustawa prezydenta Dudy znajdzie poklask w tym lub przyszłym Sejmie – na każdego seniora będzie pracowała już tylko nieco więcej niż jedna osoba.

Dla przyszłych emerytów przyjęcie propozycji prezydenta Dudy oznaczałoby więc, że wypłacane im świadczenia będą drastycznie małe. Albo – niestety dla młodzieży dzisiaj startującej w życie zawodowe – składki i podatki poszybują ostro w górę. A najpewniej i jedno, i drugie. Prezydent Duda kupuje poparcie osób zbliżających się dziś do emerytury, wystawiając rachunek pracownikom, którzy w stan spoczynku przejdą za lat kilkanaście czy kilkadziesiąt.

Jego propozycja to oferta szczególnie zła dla kobiet. Z reguły żyją one i pobierają emeryturę dużo dłużej niż mężczyźni. Jeśli składki będą płacić tylko do 60. roku życia, ich świadczenia będą drastycznie niższe niż mężczyzn.

I tak wyborcy znowu są przez polityków mamieni szkodliwymi rozwiązaniami. Trudno przecież powiedzieć rodakom wprost: chcecie iść wcześniej na emeryturę, musicie mieć dużo dzieci albo wpuścić imigrantów zarobkowych. Bo w ostatecznym rozrachunku o tym, kiedy przejdziemy w stan spoczynku, zdecyduje nie prezydent Andrzej Duda, nie premier Ewa Kopacz ani obecny czy przyszły Sejm, tylko demografia.

Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Wraca dramat błonicy. Pora uzależnić 800+ od szczepień
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Stara bida i bankowy chłopiec do bicia
Opinie Ekonomiczne
Prof. Elżbieta Chojna-Duch: Strategiczna autonomia w Europie
Opinie Ekonomiczne
Marek Tatała: Czy deregulacja się opłaca?
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Niemiecka bazooka finansowa odpali przemysł
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń