Chodzi o utrzymanie konkurencji. Pozwólmy konsumentom i firmom wybierać, z jakich instrumentów płatniczych chcą korzystać. Niech sens istnienia podmiotów takich jak Diners Club Polska zweryfikuje rynek, nie zaś nasza konkurencja czy świadome niezastosowanie przepisów dających szanse na przetrwanie i dostosowanie się do rynku.
Argument wykorzystywany przez przeciwników nowelizacji ustawy, mówiący o tym, że nie jesteśmy przecież dla największych organizacji kartowych żadną konkurencją tak naprawdę działa na naszą korzyść. Utrzymanie stanu obecnego – a zatem wyższych opłat dla systemów trójstronnych – nie sprawi, że zawojujemy rynek, albo że straci na tym konsument. Stwierdza to nawet UOKiK. Nasi klienci – firmy oraz indywidualni posiadacze kart – korzystają z nich bo dokonali świadomego wyboru, ponieważ najbardziej odpowiadała im nasza oferta – np. bogaty pakiet ubezpieczeń czy systemy raportowe dla przedsiębiorstw. Handlowcy akceptują nasze karty, bo na tym korzystają – klient płacący kartą Diners Club wydaje w sklepie ponad 6 razy więcej niż wynosi średnia wartość dokonywanej w Polsce transakcji kartowej (dane o wartościach transakcji kartowych publikowane są przez NBP). Nigdy nie są zaś zmuszani do akceptacji naszych kart, właśnie dlatego, że jesteśmy tak mali. Akceptanci mogą w każdej chwili podjąć decyzję o rezygnacji z akceptacji droższych kart – podnoszenie zatem argumentów, że stracą na wprowadzeniu ustawy jest niesłuszne.
Można zatem zadać sobie pytanie: skoro w świetle ustawy wprowadzającej okres przejściowy akceptanci mają wolny wybór nieakceptowania droższych kart, konsumenci i przedsiębiorcy większą konkurencję instrumentów płatniczych, a rynek polski (najbardziej innowacyjny rynek płatności kartowych w UE) – możliwość rozwoju nowych podmiotów oferujących płatności bezgotówkowe, w tym karty krajowej – to kto tak naprawdę zyska na niewprowadzaniu tej ustawy?
Głos w sprawie nowelizacji ustawy zabiera coraz więcej podmiotów – także takich, które wypowiadają się w imieniu konsumentów, a których nie było słychać, gdy ważyły się losy obniżki interchange w ogóle. Słychać też tych, którzy w porównaniu do wcześniejszych wypowiedzi – zmienili zdanie. We wrześniu 2012 r. Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego opracowała projekt nowelizacji ustawy o usługach płatniczych regulujący opłaty dla akceptantów, gdzie wyraźnie wskazała różnice w tych opłatach dla kart systemów trój i czterostronnych. Obecnie FROB nazywa wprowadzenie okresu przejściowego dla systemów trójstronnych „łamaniem ustalonych zasad" – chociaż ustalone w polskiej regulacji zasady (obowiązujące od lipca 2014 r) właśnie wyłączyły systemy trójstronne spod regulacji interchange.Czy zastosowanie przewidzianego prawem UE okresu przejściowego dla systemów trójstronnych z licencjami, aby mogły przekształcić się w czyste systemy trójstronne, które na mocy tego samego prawa wyłączone są spod regulacji – można nazwać łamaniem zasad? FROB argumentuje również, że niestosowanie okresu przejściowego ma chronić setki tysięcy polskich akceptantów a nie 2 systemy trójstronne – patrząc na to zagadnienie z innej strony można powiedzieć, że zastosowanie ustawy ma zachować całość rynku (czyli 4 organizacje płatnicze działające na polskim rynku) a nie tylko 50 %...(w Polsce funkcjonują 4 systemy płatnicze: MasterCard, Visa, American Express i Diners Club).
.W lipcu 2013 r. Związek Pracodawców i Przedsiębiorców deklarował: „Jako organizacja pracodawców, reprezentująca małych i średnich przedsiębiorców, jesteśmy zainteresowani atrakcyjną ofertą usług bankowych dla sektora MSP oraz wzmacnianiem pozycji małych i średnich firm względem dużych, międzynarodowych graczy rynkowych. Mając na uwadze powyższe, ZPP nie popiera inicjatywy wprowadzenia regulacji określającej jednolity, nieelastyczny maksymalny poziom opłaty interchange dla całej Unii Europejskiej. Jesteśmy przekonani, że poziom opłaty interchange należy zmniejszać, biorąc pod uwagę zróżnicowany poziom rozwoju i ubankowienia poszczególnych krajów członkowskich. W przeciwnym razie, nieprzemyślane działania skutkują wzrostem przewagi dużych graczy, kosztem drobnych przedsiębiorców oraz wzrostem kosztów dla sektora MSP".
Teraz prezes ZPP Cezary Kazimierczak sprzeciwia się ustawie i przejściowemu zróżnicowaniu stawek nazywając przepisy zgodne z unijnym prawem „bezczelnym przekrętem". Twierdzi, że ich wejście w życie będzie kosztowało handlowców kilkaset mln zł. Skąd bierze te liczby? Oficjalnych danych nie ma. Wiadomo natomiast, że obroty roczne kartami wydanymi przez systemy trójstronne wynoszą kilkaset milionów złotych – prowizja pobierana od akceptantów nie może przecież wynosić tyle samo. Na wprowadzeniu nowelizacji ustawy handlowcy nie stracą, bo chodzi o przejściowe utrzymanie wyższych opłat dla małego wycinka rynku, a nie ich podniesienie. Co najwyżej mogą zyskać, jeśli nowelizacja nie wejdzie w życie. Ale czy faktycznie na wyeliminowaniu niebankowych wydawców kart płatniczych zyska cały rynek? Śmiem wątpić, nie chodzi przecież tylko o stronę akceptacji, ale też o konsumentów i firmy, które chcą mieć jak największy wybór instrumentów płatniczych.