W artykule Andrzeja Rzońcy z 7 grudnia pt. „Co odchodząca RPP pozostawia następcom", opublikowanym na łamach „Rzeczpospolitej", zostałem wywołany przez członka Rady Polityki Pieniężnej do tablicy. Autor publikacji powołuje się w nim na moje krótkie komentarze w „Rzeczpospolitej". Czuję się w obowiązku przedstawić nieco szerszą opinię, m.in. na temat oceny kadencji działalności RPP oraz wyzwań dla członków Rady zbliżającej się kadencji.
Utrudniona nawigacja
Pamiętając o skali szoków zewnętrznych, z jakimi zmierzyła się polska gospodarka, ostateczny wynik uzyskany przez członków RPP należy uznać za satysfakcjonujący. Mimo że wskaźnik CPI [cen towarów i usług konsumpcyjnych – red.] w 56 z 72 miesięcy znajdował się poniżej lub powyżej dolnej granicy odchyleń inflacja od celu banku centralnego, to jednak średnia inflacja była niska, około 1,8 proc., co jest potwierdzeniem tego, że RPP stabilizowała wartość złotego. Ponadto, mając na uwadze uwarunkowania pokryzysowej sytuacji na rynkach finansowych, polityka pieniężna nie stanowiła poważnej przeszkody dla wzrostu gospodarczego.
Oceniając działalność całej Rady Polityki Pieniężnej, należy pamiętać, że decyzje RPP są wynikiem konsensusu wypracowanego przez grono dziesięciu osób. Często bywało, że członkowie Rady prezentowali odmienne zdania. Nie należy się zatem dziwić, że wydłużało się wypracowywanie konsensusu w sprawie zmiany polityki pieniężnej. W takich sytuacjach zmiany w prognozach niekoniecznie musiały się wiązać z natychmiastową reakcją członków RPP. Ostatecznie dochodziło do opóźnień w reakcji Rady.
Wsteczne lusterko
W wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej" z 3 grudnia stwierdziłem, że odnosiłem wrażenie, iż członkowie RPP zanadto koncentrowali się na bieżących wskaźnikach makroekonomicznych. Za mało uwagi przykładali zaś do tego, co się może dziać w najbliższej przyszłości, nie dostrzegali znaków ostrzegawczych. Niektórzy członkowie RPP woleli czekać na dane potwierdzające zmianę sytuacji makroekonomicznej.
Zatem, aktualne dane makroekonomiczne (były to już dane historyczne) nabierały wówczas coraz większego znaczenia. Porównałem tą sytuację do kierowcy, który prowadzi samochód, patrząc tylko w lusterka. Co najmniej w kilku przypadkach mieliśmy do czynienia właśnie z taką sytuacją. Przykładowo, w pierwszych trzech kwartałach 2010 roku inflacja zaczęła powoli rosnąć powyżej 2,5-proc. celu NBP. Nie było jednak większości w RPP do zmiany polityki pieniężnej. Co prawda już w czerwcu 2010 roku Andrzej Rzońca wraz z Andrzejem Bratkowskim i Jerzym Hausnerem złożyli wniosek o zmianę nieformalnego nastawienia w polityce pieniężnej z neutralnego na restrykcyjne, jednak nie zdobył on większościowego poparcia.