Będzie więc praca, będą nowe technologie. Będą wpływy z podatków i popyt na usługi, kolejny bodziec dla firm budowlanych. I w świat popłynie nowa informacja, że w Polsce warto lokować pieniądze.

Trzeba się cieszyć z każdej inwestycji. Tyle że nadal omijają nas decyzje o budowie fabryk całych samochodów. Takich jak Opla w Gliwicach, Volkswagena we Wrześni czy Fiata w Tychach, chociaż tak naprawdę nie wiadomo, jaka przyszłość czeka tę ostatnią i kiedy dowiemy się, czy rzeczywiście i w jakim terminie zostanie tam wprowadzony nowy model. Czy wróci panda, czy może jednak Fiat Chrysler Automobiles zdecydują się na coś innego. Niespełna dwa lata temu Sergio Marchionne powiedział: poczekajcie 36 miesięcy. No to czekamy. Zostało jeszcze trochę ponad rok.

Bo fabryki komponentów mają to do siebie, że tak samo łatwo zapadają decyzje o ich budowie, jak i o ich zamknięciu. Najbardziej znane są chyba dwa przykłady – zwinięta produkcja foteli Forda, która bardzo dotknęła mieszkańców Płońska, i decyzja francuskiej Faurecii, która z Europy przenosiła produkcję do Polski.

Na razie jednak ważne jest to, że mamy nowy projekt i że 97 proc. produkcji komponentów jest eksportowanych. Tyle że w przypadku całych samochodów jest to 98 proc. I nie jest to jedyny powód, dla którego trzeba walczyć o inwestycje o jak największej wartości dodanej.

Ministerstwo Rozwoju ujawniło, że prowadzi jeszcze negocjacje z kolejnymi inwestorami z branży motoryzacyjnej. Nie mówi z kim. I dobrze, bo profesjonalnie prowadzone negocjacje nigdy nie toczą się przy otwartej kurtynie. Ale jeśli już ta kurtyna się otworzy, to największym sukcesem byłoby, gdyby nowy projekt powstał nie w zachodniej, ale we wschodniej Polsce. Bo tam w tej chwili potrzeba najbardziej i pracy, i nowego kapitału.