Zadłużony na ok. 20 mln zł szpital powiatowy w Bolesławcu (Dolnośląskie) właśnie dostał nowy sprzęt medyczny: respirator i tzw. sztuczną nerkę. Wcześniej wzbogacił się o laparoskop i gastroskop. Komornik nie może zająć wartych ponad 230 tys. zł urządzeń. Dlaczego? Sprzęt medyczny w szpitalu powiatowym jest bowiem własnością miasta, które pożyczyło go placówce.
– Musimy mieć kontrolę nad tym, co się stanie ze sprzętem, w który zainwestowaliśmy sporo pieniędzy – nie ukrywa prezydent Bolesławca Piotr Roman. – Nie chcemy, by trafił w cudze ręce za długi placówki.
Prezydent obawia się również, że w razie prywatyzacji szpitala – a to całkiem prawdopodobne – miasto mogłoby zrobić prezent przyszłym nabywcom. A pozostając właścicielem aparatury, to ono będzie dyktować warunki jej przekazania.
Szpital w Bolesławcu podlega starostwu powiatowemu. Władze spłacają wielomilionowe pożyczki, które poręczyły przed laty placówce. I choć szpital nie ma żadnego formalnego związku z gminą, to jej rada podjęła specjalną uchwałę. I to na jej podstawie zakupy urządzeń i ich użyczenie jest możliwe.
To do tej placówki zwykle trafiają ofiary wypadków na pobliskiej autostradzie A4. – Niedługo w pobliżu powstanie jeden z większych węzłów autostradowych – zauważa dr Nikolaj Lambrinow, koordynator ds. medycznych szpitala. – Nie wyobrażam sobie, żeby nie było tu placówki ze świetnym oddziałem ratunkowym. A na czyim sprzęcie ratujemy życie, to nie jest nieistotne.