Do szpitali mają trafić dzisiaj. Ministerstwo opublikowało listę i ilości leków, które producent zobowiązał się dostarczyć na polski rynek. Nie odpowiedział na pytanie, czy te ilości wystarczą na zabezpieczenie potrzeb polskich pacjentów.
W ciągu ostatnich kilku dni media informują, że w szpitalach brakuje leków na raka jednej z firm farmaceutycznych. Początkowo tłumaczono to wycofaniem się firmy z Polski po tym, gdy resort zdrowia w negocjacjach zmusił koncerny od obniżenia cen. Potem wiceminister Jakub Szulc poinformował, że braki są rezultatem problemów technologicznych producenta, i to zapowiadanych jeszcze w październiku ubiegłego roku. Niedobory miały jednak trwać krócej.
Według nieoficjalnych informacji problemy z dostępem do leków ma sześć placówek w kraju – tyle wystąpiło o tzw. import docelowy, czyli o sprowadzenie z zagranicy leków, które działają podobnie do tych brakujących.
Czy szpitale mogły stworzyć zapasy? – Prawo nam na to nie pozwala, ale mamy tak skonstruowane umowy, że nie ma zagrożenia dla ciągłości dostaw. Dostajemy brakujące na rynku leki, pacjenci nie są zagrożeni – mówi Wojciech Wysocki, rzecznik Centrum Onkologii w Krakowie.
Leków zabrakło za to w dużych szpitalach warszawskich. Sprowadzenie leków z zagranicy może się wiązać z dodatkowym wydatkami. – Leki w Polsce należą do najtańszych w Europie. Jeśli szpitale będą je kupować za granicą, będzie to wydatek 15 – 20 proc. wyższy, niż gdyby kupowały je w przetargach – mówi Michał Pilkiewicz, ekspert firmy badającej rynek farmaceutyczny IMS Health.