W służbie zdrowia tli się konflikt, który może doprowadzić do paraliżu porównywalnego z tym, jaki nastąpił po wejściu w życie ustawy refundacyjnej.
W szpitalach w kraju wybuchają ostre spory. – Nie zajmują opinii publicznej, bo mają lokalny charakter. A napięcie narasta – mówi Iwona Borchulska, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Jutro związek zadecyduje o rozpoczęciu ogólnopolskiej akcji w obronie publicznej służby zdrowia.
2,4 mld zł wynoszą obecnie przeterminowane długi szpitali. Zadłużenie wzrasta
Tym razem także chodzi o pieniądze. Dyrektorzy szpitali znaleźli się pod ścianą. Zgodnie z ustawą o lecznictwie muszą do końca roku osiągnąć rentowność, w innym wypadku placówki będą albo dofinansowane przez samorządy, a te nie mają pieniędzy, albo przekształcone w spółki. W tej chwili zobowiązania szpitali, których termin płatności już minął, wynoszą 2,4 mld zł, wszystkie długi placówek przekraczają 10 mld zł. Dyrektorzy szpitali zwalniają pracowników lub wymawiają im dotychczasowe warunki pracy, aby poprawić bilans i uniknąć przekształcenia ich w spółki. Rodzi to konflikty.
W szpitalu MSW w Rzeszowie z pracy rezygnuje połowa lekarzy, wymówienia składają też pielęgniarki. Dyrekcja zgłosiła wniosek o zawieszenie oddziału neurologii, skąd odeszli wszyscy specjaliści. W Skarżysku-Kamiennej w ostatniej chwili udało się uniknąć ewakuacji całej placówki, ale z pracy chcą odejść niemal wszyscy chirurdzy. Do ostrego konfliktu doszło w szpitalu Babińskiego w Krakowie. W jednej z największych placówek psychiatrycznych w kraju trwa głodówka. Rozważana jest ewakuacja 800 pacjentów.
Cięcia pensji nakładają się na niezadowolenie pielęgniarek z wydłużenia wieku emerytalnego oraz rozżalenie lekarzy domagających się od kilku miesięcy zmiany prawa dotyczącego przepisywania recept. – Ich protesty w sprawie leków zaktywizowały pozostałe grupy zawodowe – mówi Jerzy Gryglewicz, ekspert ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego. Dodaje, że protestom sprzyja też narastający konflikt między lekarzami a białym personelem. – Zwiększają się dysproporcje w zarobkach w służbie zdrowia. Szpitale, które płacą za efektywność leczenia, są skłonne znacznie lepiej wynagradzać lekarzy niż pielęgniarki – mówi Gryglewicz. To wszystko sprawia, że służba zdrowia przypomina dziś bombę z opóźnionym zapłonem.