Lawina zatruć „lewym" alkoholem metylowym w Czechach postawiła na nogi polskie służby: celników, policję i władze sanitarne. Sprawdzają sklepy, lokale i z jeszcze większą energią tropią nielegalne rozlewnie.
Czeskie media podały, że w jednym z wątków śledztwa badają, czy winny zatruciom w ich kraju może być płyn do spryskiwaczy samochodowych z Polski. Jednak zaraz wycofali się z tego, twierdząc, że brak na to dowodów.
Jak jednak wynika z informacji „Rz", nikt do końca nie wie, z jakich substancji w dziesiątkach lewych rozlewni produkowane są fałszywe trunki.
Grupy przestępcze wykorzystują najczęściej przemysłowy spirytus, który po oczyszczeniu trafia na rynek. Ale do takiej przemiany wykorzystują też –jak twierdzą specjaliści – sprowadzany z zagranicy koncentrat płynu do spryskiwaczy.
Do niedawna proceder kwitł na wielką skalę. W latach 2004–2007 – o czym pisała „Rz" – m. in. z Ukrainy wjechało do Polski około 40 tys. ton alkoholu, który w papierach celnych był uznawany za koncentrat płynu do spryskiwaczy. W nielegalnych rozlewniach po oczyszczeniu ze skażalników stawał się alkoholem spożywczym i trafiał do barów, lokali gastronomicznych.