Zbigniew Mikołejko twierdzi, że profesor Chazan złamał prawo, dając pierwszeństwo swojemu sumieniu przed sumieniem kobiety, która zwróciła się do niego o pomoc.
- Twarde prawo, ale prawo. Jeśli ono nie odpowiada, to nie zostaje się dyrektorem męczennikiem w państwowym szpitalu, tylko pracuje w katolickiej klinice - mówi prof. Mikołejko w rozmowie z Tokfm. Jako przykład podaje Świadków Jehowy, którzy w życiu codziennym ponoszą konsekwencje swoich wyborów religijnych - nie mogą się poddać niektórym zabiegom medycznym, nie mogą pracować jako lekarze i służyć w wojsku.
Według prof. Mikołejki, jeśli dyrektor szpitala im. Świętej Rodziny uznawany jest przez swoich zwolenników za "męczennika za wiarę", to jest to dla niego całkiem wygodna rola.- Całkiem nieźle sobie radzi. A znaki męczeństwa są szczególne: dyrektor dużej kliniki, ulubieniec wielu mediów - ironizuje prof. Zbigniew Mikołejko.Według filozofa, w Polsce toczy się wojna kulturowa, która powinna była się odbyć w XVI wieku. - Wtedy właśnie inne kraje wyznaczały miejsce własnej cywilizacji między świeckością a wiarą - zauważa Mikołejko. Dodaje, że obecnie katoliccy fundamentaliści próbują wiele kwestii rozstrzygnąć na swoją korzyść próbując np. wpłynąć na zakaz wystawiania spektakli, stając przed teatrem z różańcami i krzyżami. Przy czym niczego nikomu nie mogą zabronić.
- Żaden szatan się nie czai, nie ma wojny z katolicyzmem. Z tego prędzej czy później coś się wyłoni - uważa prof. Mikołejko, według którego nie chodzi o jakiekolwiek sumienie, ale o władzę.
SLD chce dwóch zmian w klauzuli sumienia: