W 2020 r. w Polsce zanotowano o 67 tys. zgonów więcej niż w 2019 r. – wynika z „Raportu MZ o zgonach 2020 – Covid-19" . W tej „nadwyżce" zgony z powodu chorób sercowo-naczyniowych stanowią ok. 17 proc. czyli zmarło dodatkowo 11,1 tys. osób. To tyle, ile mieści się w katowickim Spodku. Ta tragiczna statystyka zmieniłaby się, gdyby polepszyła się opieka nad chorymi i poszerzył dostęp do skutecznych, nowoczesnych leków.
A przecież i bez pandemii choroby układu krążenia to największy zabójca. I, jak podkreśla prof. Tomasz Hryniewiecki, członek zespołu „Recovery Plan" w Ministerstwie Zdrowia, dyrektor Narodowego Instytutu Kardiologii – Państwowego Instytutu Badawczego, z powodu chorób układu krążenia odnotowujemy średnio 15 proc. więcej zgonów Polaków niż z powodu chorób onkologicznych. To odwrotnie niż w krajach wysoko rozwiniętych. Jak podkreśla profesor, od państw zachodnich i USA dzieli nas o 30 proc. więcej zgonów kardiologicznych.