Od miesięcy żadnego przeszczepu

Sebastian Sotnik wrócił z zagranicy, bo w Polsce miał szansę na przeszczep. Lucja Jelonek od trzech lat czeka na nowe serce. Zastanawiają się, kiedy minie kryzys w transplantologii

Publikacja: 23.04.2007 01:01

- Wszyscy, których znam z dializ, chcą nerki. Nie spotkałem osoby, która powiedziałaby, że nie chce przeszczepu - mówi Piotr Lisiowski z Bieździedzy pod Jasłem. Ma 32 lata i jest na rencie. To ostatni pacjent, któremu 21 marca przeszczepiono nerkę w Lublinie. Czekał na nią półtora roku. Od tego czasu ani w Lublinie, ani w Białymstoku żadnego organu nie przeszczepiono.

[srodtytul]Lekarze się boją[/srodtytul]

Na wschodzie Polski atmosfera związana z przeszczepami jest szczególnie zła. Lekarzom z Lublina prokuratura zarzuciła, że umyślnie narazili życie pacjentów. Po przeszczepie trzy osoby zachorowały na rzadką odmianę białaczki: 19-letni dawca miał jej ukrytą formę. -Ta odmiana choroby dotyka jedną osobę na pięć milionów. Taki przypadek zdarzył się po raz pierwszy - tłumaczy prof. Wojciech Rowiński, konsultant krajowy ds. transplantologii.

W Białymstoku Wojciech S., lekarz podejrzany przez prokuraturę o zorganizowanie prowokacji wobec swojego szefa, oskarżył kolegów ze szpitala o podawanie pacjentom thiopentalu. Lek miał spowodować ich śmierć i umożliwić pobieranie organów.

Prokuratura wszczęła śledztwo. Choć zarzuty się nie potwierdziły, a komisja powołana przez ministra zdrowia wykluczyła taką możliwość, wyssana z palca afera trafiła do mediów. To nałożyło się na fatalną atmosferę po zatrzymaniu w Warszawie kardiochirurga Mirosława G. -Wszystko stanęło. Lekarze boją się odłączać pacjentów od aparatury, prosić rodziny o zgodę na pobranie organów. Szpitale powiatowe przestały nas już nawet informować o potencjalnych dawcach. Wolą unikać sytuacji, które mogłyby rodzić oskarżenia i problemy -mówi lubelski transplantolog. Wspomina, że jeszcze rok temu zdarzało się, że przez trzy - cztery doby był w pracy, bo pobierał organy do przeszczepu. - Teraz cisza i spokój. Po dyżurzewracam do domu, rodzina jest zadowolona. Tylko pacjentów mi żal -dodaje.

[srodtytul]Żyję z dnia na dzień[/srodtytul]

Sebastian Sotnik z Białegostoku o swojej chorobie dowiedział się w Belgii, gdzie uczył się i pracował. Był ubezpieczony i tam rozpoczął dializy. Wrócił do Polski, by tu czekać na nerkę, bo w Belgii - bez prawa pobytu i obywatelstwa - nie miał na nią szans. - Mam 24 lata. Nie pracuję, żyję z dnia na dzień, tracę siły. Przeszczep to dla mnie narodzenie się na nowo -twierdzi Sebastian.

Choroba nerek powoduje utratę wapnia w kościach. - Boję się, że jak poczekam jeszcze rok, mogę już się nie nadawać do przeszczepu - mówi.

[srodtytul]Trzy lata ze spakowaną torbą[/srodtytul]

Na walizkach żyje Łucja Jelonek z Krakowa. - Im dłużej czekam, tym bardziej się boję - przyznaje. Ma 58 lat, czeka na przeszczep serca. Bierze zastrzyki na rozrzedzenie krwi, by w każdym momencie być gotową do operacji. - Mam pod ręką torbę z rzeczami do szpitala. Nie ruszam się bez komórki. Od trzech lat nie wyjeżdżam z Krakowa, bo może będzie dla mnie nowe serce - mówi. Zachorowała w 1990 roku. Trzy miesiące po porodzie dostała zawału serca. Po pięciu latach jej stan się pogorszył: niemal co tydzień zabierało ją pogotowie. Sześć lat temu wszczepiono jej sztuczną zastawkę. - Odżyłam, mogłam w miarę normalnie funkcjonować. Ale potem zachorowałam na grypę, dostałam zapalenia mięśnia sercowego - wspomina. Po badaniach w szpitalu Jana Pawła II lekarze orzekli: jej serce jest tak uszkodzone, że nadaje się tylko do przeszczepu. Trzy lata temu została wpisana na listę oczekujących. -Lekarze powiedzieli mi, że nie powinno być większych problemów z dopasowanie dla mnie serca, bo jestem szczupła. Mój dawca musi być o 20 procent cięższy ode mnie -wzdycha Łucja Jelonek.

Ma zawroty głowy, traci równowagę. Lekarze tłumaczą, że nikt nie wie, kiedy może dojść do nagłego pogorszenia jej stanu zdrowia. -To może nastąpić nagle, przyjdzie paraliż i nie będzie już szans na przeszczep -obawia się pani Lucja. To tym trudniejsze, że 18-letnią córkę wychowuje samotnie. -Czekanie niszczy nerwy, żyję w coraz większym stresie. Znam jednak ludzi, którzy czekają na przeszczep jeszcze dłużej -mówi.

[srodtytul]Jestem dumny z moich przyjaciół[/srodtytul]

- Znam chłopaka w moim wieku, który dializował się 14 lat. Lekarze mówili, że jest "nieprzeszczepialny". Nagle telefon - jest dawca. Przeszczep się udał, człowiek żyje normalnie, jest szczęśliwy. Myślę, że mnie też się kiedyś uda -mówi Mirosław Charkiewicz z Białegostoku. Ma 31 lat. Był kierowcą, jeździł po świecie. Musiał zrezygnować. Jest dializowany co dwa dni.

Z internetowego forum Nieśmiertelni.pl dostał formularze oświadczenia zgody na pobranie organów. Jego przyjaciele wypełnili druk. - Przy mnie wkładali go do swoich dokumentów. Ponad 20 osób. Jestem z nich dumny, odbierałem to jako gest solidarności ze mną i takimi jak ja - mówi Mirek. Nie rozumie ludzi, którzy nie godzą się, by ich bliscy zostali dawcami. - Przecież im organy nie są już potrzebne. Dla nas to nowe życie - mówi. I chociaż w Białymstoku od dwóch miesięcy żadnych przeszczepów nie ma, wierzy, że właśnie jemu się uda. Tak, jak Piotrowi Lisiowskiemu. - Mam nową nerkę. Gdy wyjdę ze szpitala, zacznę nowe życie -zapowiada Lisiowski.

- Wszyscy, których znam z dializ, chcą nerki. Nie spotkałem osoby, która powiedziałaby, że nie chce przeszczepu - mówi Piotr Lisiowski z Bieździedzy pod Jasłem. Ma 32 lata i jest na rencie. To ostatni pacjent, któremu 21 marca przeszczepiono nerkę w Lublinie. Czekał na nią półtora roku. Od tego czasu ani w Lublinie, ani w Białymstoku żadnego organu nie przeszczepiono.

[srodtytul]Lekarze się boją[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Ochrona zdrowia
Wyzwania dla opieki długoterminowej będą rosnąć
Ochrona zdrowia
Będzie ostrzejsza kara za napaść na lekarza lub ratownika medycznego
Ochrona zdrowia
Lipcowe podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. AOTMiT zaczyna szacować koszty
Ochrona zdrowia
Alternatywa dla sanatorium? Pacjent musi więcej zapłacić, ale wybiera czas i miejsce
Ochrona zdrowia
Wybierasz się do sanatorium? Od 1 maja zapłacisz więcej. Jak wygląda cennik?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku