Nie wiedzą, ilu ich jest, jakie mają specjalizacje i gdzie mogą szukać pomocy. Choć obowiązująca od 2008 r. ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym nakłada na ratowników obowiązek ustawicznego kształcenia i podbijania w specjalnej książeczce świadectw nowych umiejętności, ratownicy medyczni nie doczekali się ustawy o swoim zawodzie ani samorządzie zawodowym. Teraz ma się to zmienić. Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko zapowiedziała, że projekt ustawy o zawodzie i samorządzie zawodowym ratowników niebawem trafi do konsultacji publicznych.
Czytaj także: Ratownicy medyczni będą jak funkcjonariusze publiczni
Wreszcie można będzie policzyć
– Jesteśmy rozproszeni, reprezentowani przez wiele różnych związków zawodowych i stowarzyszeń, które nie zawsze mówią jednym głosem. Brakuje konkretnego przedstawiciela, który reprezentowałby nas w rozmowach z resortem zdrowia czy pracodawcami. Samorząd rozwiązałby ten problem – tłumaczy Edyta Wcisło z Polskiej Rady Ratowników Medycznych (PRRM). I przyznaje, że liczba ratowników medycznych w Polsce pozostaje niewiadomą.
Z informacji Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego (KZZPRM) wynika, że w systemie pracuje ok. 16 tys. ratowników. Wiadomo jednak, że może ich być nawet kilka razy więcej, bo ratownictwo medyczne należy do najpopularniejszych kierunków studiów prowadzonych nie tylko przez uczelnie medyczne, ale także prywatne szkoły wyższe.
Do wykonywania zawodu wystarczy tytuł licencjata lub magistra z tej dziedziny i zdanie państwowego egzaminu z ratownictwa medycznego organizowanego przez Centrum Egzaminów Medycznych. Lekarze i pielęgniarki, a od niedawna także fizjoterapeuci, muszą dodatkowo uzyskać numer prawa wykonywania zawodu, który wpisywany jest do prowadzonych przez samorządy zawodowe rejestrów, zawierających także dodatkowe informacje – o specjalizacji i aktualnym statusie wykonującego zawód bądź zawieszonego w tym prawie.