Zmiany na opublikowanej w piątek liście refundacyjnej dotyczą setek tysięcy ludzi: chorych na astmę, na cukrzycę czy nadciśnienie. Lista zmieni ceny leków, a wielu chorych będzie musiało przestawić się na inne leczenie. Ponad 800 leków, które do tej pory były refundowane, wypadło z list. W większości przypadków zastąpiły je ich tańsze odpowiedniki. Ale są wyjątki: chorzy po transplantacji stracili lek, który swojej kopii nie ma.
Firma Roche Polska, która produkuje leki dla chorych po przeszczepie, wysłała do resortu zdrowia list, w którym alarmuje, że ta grupa pacjentów straci dwa bardzo istotne farmaceutyki: zapobiegający odrzuceniu przeszczepu (przyjmuje go w sumie ok. 6 tysięcy osób) oraz lek antywirusowy, który podaje się tuż po operacji przeszczepu.
– Do obu leków nie można przykładać tej samej miary – zastrzega prof. Zbigniew Włodarczyk, konsultant krajowy ds. transplantologii w województwie kujawsko-pomorskim. – Pierwszy z nich ma swoje odpowiedniki, możemy więc u chorych zastąpić go inną substancją. Tak robi się na całym świecie – mówi.
Jednak problem polega na tym, że pacjentom po transplantacji nie można zmienić leku zapobiegającego odrzuceniu przeszczepu z dnia na dzień. – Zawsze wymaga to opieki lekarza, dodatkowych wizyt u specjalisty. Cały proces powinien być rozłożony na kilka miesięcy lub związany z dodatkowym finansowaniem przychodni – tłumaczy Włodarczyk.
Druga sprawa jest jeszcze poważniejsza: na liście nie znalazł się lek podawany po transplantacji, który zapobiega zakażeniu wirusowemu u biorcy przeszczepu. – Powinno go otrzymywać 10 – 20 proc. pacjentów. Ten lek nie ma swojego odpowiednika – mówi prof. Włodarczyk.