Z najnowszych badań Instytutu Żywności i Żywienia wynika, że systematycznie przybywa otyłych dzieci. Wśród warszawskich uczniów w wieku 11 – 13 lat nadwagę ma prawie 20 proc. dziewcząt i blisko 26 proc. chłopców. To zatrważające dane. Bo na przełomie lat 2005 – 2006 było to 18,4 proc. chłopców i 11,9 proc. dziewcząt.
Na 16 województw, w których prowadzono badania wśród dorosłych, właśnie na Mazowszu odnotowano najniższe odsetki prawidłowej masy ciała u mężczyzn (34,1 proc.) i u kobiet (43,2 proc.). Dr Magdalena Białkowska z Instytutu Żywności i Żywienia nie ma złudzeń. Przykład dla dzieci idzie z góry – czyli od rodziców. Trzeba bić na alarm. Do wspólnego działania na rzecz edukacji i promocji zasad prawidłowego żywienia oraz aktywności fizycznej włączać rodziców, szkoły, placówki medyczne.
Trzy razy więcej
– Gdy porównujemy wyniki z ostatnich lat z tymi, jakie robiliśmy jeszcze 10 – 15 lat temu, to we wszystkich grupach wiekowych dzieci obserwujemy trzykrotny wzrost otyłości. To już problem bardzo dużej wagi – mówi dr Białkowska. Zwraca też uwagę, że zaledwie 30 proc. dzieci i młodzieży uprawia sport. Najpopularniejszą aktywnością stał się komputer.
– Młodzież w wieku 11 – 15 lat przed komputerem spędza powyżej czterech godzin dziennie. Często towarzyszy temu podjadanie chipsów, picie słodkich napojów, co sprzyja nabieraniu zbędnych kilogramów – dodaje dr Białkowska.
Władze stolicy wypowiedziały wojnę niezdrowym, kalorycznym smakołykom w publicznych placówkach. W ramach kampanii „Wiem, co jem" dyrektorzy szkół publicznych, przedstawiciele rad rodziców oraz ajenci prowadzący sklepiki szkolne dostali listę produktów polecanych do sprzedaży uczniom i asortyment, który warto wycofać. Czyli m.in. hot- dogi, słone przekąski, batony, ciastka, napoje owocowe z dodatkiem cukru.