Do 1 kwietnia dyrektorzy szpitali mieli czas, by dostosować zatrudnienie części personelu medycznego do rozporządzenia w sprawie minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek. Normy, które określił minister zdrowia w rozporządzeniu, okazały się jednak nie dość jasne, by wdrożyć je w życie. Z informacji zebranych przez „Rz" wynika, że menedżerowie szpitali zdecydowali się pozostać przy dotychczasowych rozwiązaniach.
– Z analizy stanu zatrudnienia za pomocą algorytmu określonego w rozporządzeniu wynikło, że powinniśmy nawet zwolnić część personelu. Uznaliśmy, że nie będziemy tego robić, bo musimy kierować się zdrowym rozsądkiem – mówi Jerzy Wielgolewski, dyrektor szpitala powiatowego w Makowie Mazowieckim.
Jako przykład podaje oddział ginekologiczno-położniczy. Z przepisów wynika, że można by pozostawić po jednej pielęgniarce na każdym odcinku tego oddziału, czyli: ginekologicznym, położniczym i noworodkowym. Szpitalowi wystarczyłoby więc trzech pracowników na tym bloku.
– Z pięciu moglibyśmy zostawić trzy położne, ale biorąc pod uwagę, że one pracują w systemie zmianowym po 12 godzin, nie byłoby komu zajmować się pacjentkami – tłumaczy dyrektor Wielgolewski.
Zmian nie będzie też w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Targu, choć dyrekcja, analizując przepisy rozporządzenia, doszła również do wniosku, że mogłaby zredukować kadrę.