Polki umierają na zawał serca dwa razy częściej niż Hiszpanki, a z powodu udaru – trzy razy częściej niż Francuzki. Przodują też pod względem nadciśnienia tętniczego, a w paleniu papierosów doganiają mężczyzn.
Ostry ból w klatce piersiowej wyrywający ze snu lub podrywający zza biurka w czasie pracy to dla Polaka sygnał, by dzwonić po erkę. Polka machnie ręką i przeczeka, zrzucając to na karb stresu. Do lekarza dotrze po kilku, a nawet kilkunastu godzinach. Jeśli wcześniej nie umrze. Bo pogląd, że zawał serca występuje głównie u mężczyzn, wciąż w Polsce trzyma się mocno.
- Polki z zawałem o kluczowe 30 minut później niż mężczyźni trafiają do szpitala, co opóźnia wykonanie koronarografii. Wyraźnie rzadziej dochodzą też do pełnej sprawności po udarze mózgu– mówi prof. Anna Fijałkowska z Zakładu Kardiologii Instytutu Matki i Dziecka, dyrektor ds. naukowych tej placówki. I dodaje, że na zawał Polki zapadają dziś równie często, co Polacy, tyle, że 10 lat później, bo do 50-tki serce chronią żeńskie hormony płciowe. I dodaje, że na zawał Polki zapadają dziś równie często, co Polacy, tyle że dziesięć lat później, bo do 50. roku życia serce chronią żeńskie hormony płciowe.
Ale zawały zdarzają się już u czterdziesto-, a nawet trzydziestokilkulatek. Dr Krzysztof Chlebus, były wiceminister zdrowia, kardiolog w Klinice Kardiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, leczy po kilka takich pacjentek rocznie.
– Wydaje im się, że w tym wieku zawał ich nie dotyczy ?– mówi dr Chlebus. – Tymczasem u kobiet często występują objawy niecharakterystyczne, takie jak ból w nadbrzuszu, który łatwo pomylić z bólem żołądka, czy ból pleców, mylony z dolegliwościami kręgosłupa – stwierdza. A prof. Fijałkowska dodaje, że u niektórych pacjentek zawał objawia się bólem żuchwy albo, jak u pacjentek z cukrzycą, zasłabnięciem lub całkowicie bezobjawowo.