Dziecko, którego aborcji odmówił dyrektor warszawskiego Szpitala im. Świętej Rodziny Bogdan Chazan, przyszło na świat w Szpitalu Bielańskim. Kierownik tamtejszej Kliniki Położnictwa prof. Romuald Dębski, do którego po odmowie aborcji zgłosiła się kobieta, opisuje, że nie ma ono połowy głowy, ma rozszczep całej twarzy, mózg na wierzchu i jedną wiszącą gałkę oczną. Prof. Dębski przewiduje, że ze względu na zdrowe serce i płuca dziecko będzie umierało nawet dwa miesiące. Wada jest bowiem śmiertelna.
Pełnomocnik matki Marcin Dubieniecki rozważa pozew o odszkodowanie przeciwko szpitalowi, który nie wykonał zabiegu „mimo nałożonego przez ustawę obowiązku". Jego zdaniem powoływanie się na klauzulę sumienia „pomimo zdarzeń towarzyszących tej sprawie", jest całkowicie nieuzasadnione.
– Powództwo musi przybrać formę zadośćuczynienia za doznany ból psychiczny i fizyczny, bo taki stan rzeczy ma swoje konsekwencje. Zastanowić się należy również, czy małoletniemu cywilistycznie jako najbardziej poszkodowanemu nie należy się odszkodowanie – mówi Marcin Dubieniecki w rozmowie z „Rz".
Prof. Andrzej Zoll z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa, że na odszkodowanie dla dziecka nie ma szans.
– Żądanie, tylko dlatego, że urodziłem się z taką dużą wadą, odszkodowania od lekarza, który nie dokonał aborcji, jest niedopuszczalne. Prof. Chazan tej szkody nie wywołał. Co innego, gdyby uszkodzenie było spowodowane niewłaściwym postępowaniem w trakcie ciąży – mówi „Rz" prawnik.