Reklama

Adaś wybudzony, ale pod respiratorem

Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu wciąż walczą o życie dwuletniego chłopczyka, który w małopolskich Racławicach wyszedł w mroźną niedzielną noc z domu, błąkał się, stracił przytomność.

Publikacja: 03.12.2014 12:46

Adaś wybudzony, ale pod respiratorem

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Zanim go odnaleziono, przebywał na mrozie pięć godzin w samejn piżamie. W tym czasie temperatura jego ciała spadła do 12 st. C. Jeśli chłopioec przeżyje, będzie to pierwszy taki przypadek na świecie.

Lekarze wprowadzili do żył i tętnic dziecka specjalne plastikowe rurki (kaniule), którymi krew wypłynęła poza organizm do aparatury ogrzewającej ją o 6–9 st. C w ciągu godziny. W ten sposób temperaturę ciała stopniowo podwyższono do 27 st. C. W kolejnym etapie temperaturę tę podniesiono do 36 st. C. Dziecko pozostawało jednak w stanie głębokiej śpiączki farmakologicznej jeszcze do wczoraj, mimo, że odłączono je już od sztucznego płucoserca.

W tym stanie przeprowadzono badanie jego mózgu przy pomocy tomografu komputerowego - na szczęście nie stwierdzono uszkodzeń.

- Chłopczyk został wybudzony, ale wciąż jest podłączony do respiratora. Jednak jesteśmy niesłychanie ostrożni w rokowaniach, nie wiemy, w jakim stanie jest ośrodkowy układ nerwowy. Natomiast udało się uzyskać prawidłową czynność serca. Gdy przywieziono chłopca do szpitala, jego serce pracowało już tylko sporadycznie - poinformował prof. Janusz Skalski, kardiochirurg, członek zespołu zajmującego się małym pacjentem.

Ze względów na jego bezpieczeństwo, chłopczyk był reanimowany przy otwartej klatce piersiowej, wczoraj chirurdzy dokonali jej zamknięcia.

Reklama
Reklama

Dziś rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu Magdalena Oberc - poinformowała, że nerki chłopca pracują prawidłowo, dlatego zespół przygotowuje się do wybudzania Adasia ze śpiączki. Ale jest to długi proces, może trwać kilka dni, przedwczesne wybudzenie mogłoby się okazać tragiczne w skutkach.

Zanim go odnaleziono, przebywał na mrozie pięć godzin w samejn piżamie. W tym czasie temperatura jego ciała spadła do 12 st. C. Jeśli chłopioec przeżyje, będzie to pierwszy taki przypadek na świecie.

Lekarze wprowadzili do żył i tętnic dziecka specjalne plastikowe rurki (kaniule), którymi krew wypłynęła poza organizm do aparatury ogrzewającej ją o 6–9 st. C w ciągu godziny. W ten sposób temperaturę ciała stopniowo podwyższono do 27 st. C. W kolejnym etapie temperaturę tę podniesiono do 36 st. C. Dziecko pozostawało jednak w stanie głębokiej śpiączki farmakologicznej jeszcze do wczoraj, mimo, że odłączono je już od sztucznego płucoserca.

Reklama
Ochrona zdrowia
Konkurs na onkologię z Funduszu Medycznego. Wpłynęło więcej wniosków niż w 2023 r.
Ochrona zdrowia
Priorytety duńskiej prezydencji w zdrowiu. W planach start trilogów w sprawie Aktu o lekach krytycznych
Ochrona zdrowia
Ochrona zdrowia to wspólna sprawa
Ochrona zdrowia
Łukasz Jankowski, NIL: Po 2032 roku będziemy kształcić więcej lekarzy niż potrzeba
Ochrona zdrowia
Szpital nie powinien zarabiać
Reklama
Reklama